Hej kochani !

Na początku chciałabym Wam bardzo , ale to bardzo podziękować za wsparcie! To Wy byliście moim motorem napędowym do decyzji o operacji. Na dzień dzisiejszy - mimo bólu - mogę powiedzieć i stwierdzić ze NIE ŻAŁUJE ! Jeżeli chodzi o samą operacje to wiadomo. Masa stresu. Z racji tego ze byłam operowana w Gdańsku w Copernicusie , a nie w Łodzi (do której jeździ duża ilość jelitowcow) miałam masę obaw czy zrobią wszystko dobrze. Jak przyjęto mnie na oddział 9.12 to trochę uspokoiła mnie obecność kilku pacjentów po operacji flaczków .Oczywiście musiałam podpisać zgodę która zawierała 4 strony A4. Z dzisiejsza wiedzą proponuje i ich nie analizować

Najlepiej szybko podpisać z oddać lekarzowi

Ja niestety wczytałam się w proponowany opis operacji , ewentualne powikłania , rokowania i to ze mogę mieć stomie. Godzinę zastanawiałam się czy papier podpisać

Życie i tak zweryfikowało wszystko , wiec lepiej sobie darować. W dniu operacji (10.12) przed samym zabraniem mnie na sale oczywiście podfutrowali mnie głupim Jasiem i zafundowali rozmowę z Panią chirurg która miała mnie operować. Powiedziala ze jest opcja stomii, aczkolwiek obiecała ze zrobi wszystko by jej nie było.Przed 8:00 rano byłam już na bloku. I tam o dziwo nawet nie zdazylam przeżyć mojej traumy na temat usypiania. To było jak wyłączenie światła

A to wyłączenie prądu trwało 4 h. Obudziłam się już na sali wybudzeń. Ładnie zwymiotowałam na pielęgniarkę

Potem zapytałam czy mam stomie.Powiedziały ze nie . Ta informacja tak mnie uspokoiła ze poszłam spać .

Potem już przeniesienie na sale pooperacyjna. Monitory , kroplówki przeciwbólowe , obserwacja cewników i drenów . Na tej sali spędziłam 2 doby. Powiem szczerze ze były to najgorsze doby. Mimo podawania mi przeciwbólowych relaksaczy ból brzucha był megaaaa ogromny

To pewnie przez cięcie tradycyjne

Pielęgniarki zapewniały mnie ze mam już taka ilość podana ze nie mogą mi zwiększyć. Wiec dwa dni były wyjęte z życiorysu i nazwałam je „spanie i bolenie” . W trzeciej dobie już było inaczej. Ból mniejszy wiec przenieśli mnie na sale ogólna . No i tutaj sobie dogorywam. W międzyczasie przyszła do mnie Pani Chirug , bo bardzo chciałam z nią porozmawiać na temat mojej operacji . Była bardzo przygotowana.

Na kartce A4 pokazała mi zdjęcie moich flaczków wyciągniętych z brzucha

Wytłumaczyła ze musiała usunąć około 40 cm jelita ( miało zwężenie i było zapalone ) , a do tego załatała przetokę i wypłukala brzuszek. Powiedziała ze prawdopodobnie te nacieki na nerwie kulszowym to od tego jelita cienkiego poszło, ale nie daje na to gwarancji. Życie zweryfikuje. Póki co jestem 5 dzień po operacji. Brzuch wzdety , ale jelita podjęły prace . Nawet jakaś tam smolista biegunka poszła ( ponoć normalny objaw ) .Nie ma obrzęków , rana ładnie wyglada. Niestety nie mam pępka

Dziś rano na obchodzie podjęto decyzje o tym ze jutro wychodzę do domku.Mimo tego ze czuje nadal ból brzucha , ciężko mi się chodzi to bardzo się ucieszyłam. Ponoć od razu Rzymu nie zbudowano i mam spokojnie dochodzić do zdrowia w domu.Na zakończenie chce napisać ze jakbym miała znowu podejmować ta decyzje to zrobiłabym to samo

2001 - Resekcja jelita cienkiego 33 cm -brak diagnozy. 09.05.2018 - Ropien w zatoce douglasa. Brak diagnozy.
14.07.2018 - Ropien po raz kolejny

Odbytnica i esica zapalone w obrazie TK. Wstępna diagnoza:Crohn
15.09.2018 - ENTEROGRAFIA - Naciek zapalny na esicy,jelicie cienkim , zwężenia j.c , przetoka i ropien.
10.12.2018 - resekcja jelita cienkiego . Coraz bliżej ostatecznej diagnozy...
28.12.2018 - hist pat potwierdzony- Witaj mój kochany CROHNIKU
