Pierwszy post w tym dziale zamiast w przywitaniach, wybaczcie (trochę by to było dla mnie dublowanie).
Problemy z brzuchem ciągną mi się od kilku lat, od gwałtownego zejścia z antydepresantów, streso-lęko-depresyjnego czasu w życiu i może jeszcze rzucania palenia. Prawie każdy lekarz mówił, że IBS, zwłaszcza że antydepresanty pomagały (-ają?). W tej chwili pani doktor do której ostatnio chodzę po powtórnej kolonoskopii (w wynikach mi powychodziły zapalenia: proctitis chronica gradu levi i ileitis chronica, wcześniej w gastroskopii zapalenie żołądka, Hp i "nieznacznie spłycone kosmki") zaordynowała szpital z racji, że "jestem rozgrzebany", a ona podejrzewa crohna i ewentualnie celiakię w bonusie.
Jeśli chodzi o symptomy brzuchowe, to najczęściej wzdęcia i gazy, czasem zaparcia, czasem załatwianko samym śluzem z dźwięcznym koncertem, tego typu rzeczy. Od dawna mam problemy psychiczne i biorę antydepresanty (sertralinę w tej chwili), do tego nieustanne zmęczenie, problemy ze snem. Mam też łuszczycę skóry głowy (i dwóch paznokci, heh), pobolewają mnie nogi i ręce co jakiś czas (moja siostra ma teraz podejrzenie RZS). Zaostrzenia problemów mam najczęściej po alkoholizowaniu się (niestety - alkohol, głupia ucieczka), palenie ciągle rzucam i wracam, bo jak palę to nie jest dobrze, a jak nie palę to czasem jeszcze gorzej. Co do jedzenia to trudno powiedzieć, obecnie ograniczam mocno węglowodany złożone (się zainteresowałem dietą SCD), mleko w postaci bezlaktozowej, kawę chciałbym ograniczyć tudzież zrezygnować zeń, ale nie idzie gdy człowiek zmęczony bez ustanku.
Niestety wspomniany szpital dopiero pod koniec czerwca. Prywatnie iść pewnie kosztuje krocie.
Nie mogę się też skontaktować z gabinetem gdzie mi robili histopatologię, żeby może zechcieli spróbować zrobić dokładniejszy opis niż tylko "zapalenie".
Może ktoś z was miał podobnie...? Może potraficie jakoś podpowiedzieć co o tym wszystkim myśleć?

Pzdr
