
Otóż z brzuchem odkąd pamiętam zawsze miałem jakieś problemy. Od małego okresowe biegunki. Czasem nie było ich kilka miechów, a czasem dopadały na dzień , maks 3-5 dni. O różnym nasileniu. Teraz przypominam sobie epizod, że tak mnie kiedyś przycisnęło w podstawówce, że po kilkudziesięciu pobytach w klopie, aż krwią robiłem. Oczywiście pediatra zbagatelizował to - ot :zatrucie pokarmowe. I tak funkcjonowałem sobie. W okolicach 16-17 lat pogorszyło sie mi trochę. Ale głównie skupiono się na dwunastnicy, bo kilkukrotna gastroskopia pokazywała stany zapalne błony śluzowej - więc wdrożono leczenie na tę przypadłość. Jakoś tak mnie te problemy z "brzuchem" psychicznie złożyły, że przez kilka miechów już wówczas lekka deprecha dopadła mnie. Jakoś z czasem powoli wszystko przeszło. Aczkolwiek np. Nie poszedłem do szkoły wojskowej, bo....bałem sie że będe miał sraczkę


Grałem w kosza, ćwiczyłem na siłce - nie było źle.
W którymś momencie doszły 2 dolegliwości:
1) stany zapalne gardła i migdałków.
2) dziwny nagły ból w lewym biodrze podczas gry w kosza.
Ad. 1. Co kilka miechów antybiotyk, bo faktycznie migdałki nie wyglądały zbyt dobrze, trochę było lepiej, potem znów gorzej. Jak było gorzej, to zawsze stany podgorączkowe, a nie jakaś wysoka temperatura. Najgorsze, że te stany podgorączkowe długo się utrzymywały (kilka tygodni). Potem zdecydowałem się na usunięcie migdałków, bo przez kilka lat, ciągle :cenzura: ....o sie czułem, stany podgorączkowe, kaszel i zrypany często gęsto przez to humor (jakieś uderzenia ciepła, osłabienie, ehhh...). W końcu wychlastali migdałki. Do dziś (po 14 latach) nadal mam brzydkie gardło , które co jakiś czas się odzywa (pewno w okresach przeziębienia lub gdy organizm zaczyna walkę sam z sobą...) , ale nigdy ta blona śluzowa gardła nie wygląda u mnie zdrowo, choś interniści nie robią już z tego większego problemu. Po wycięciu migdałków, jakby się troche uspokoiło, tzn. aż tak często nie chorowałem i z czasem te stany podgorączkowe ucichły.
Ad. 2. Dziwne kłucia w biodrze utrudniały sprawną grę w kosza (a powiem, że w sumie sobie radziłem w te klocki

Wyszedłem na "wolność" w sumie nie wiedząc co dalej. Skoczyłem z tymi wynikami go gastrologa (Leszek Juźwiak). Ten zerknął na wyniki i powiedział ,że mam WZJG. What?? Pomyślałem,. niemożliwe. Stwierdził ,że teraz choroba nie jest zbyt aktywna (jakiś problemów z brzuchem od dłuższego czasu nie miałem) i przepisał mi sulfasalazynę w tabsach. Zacząłem łykać, ale że w sumie dobrze się czułem i nadal miałem w pamięci ten znak zapytania na wynikach - przestałem się leczyć i starałem się zapomnieć o diagnozie Juźwiaka...
Mijały lata. Biodra raz lepiej , raz gorzej. Czasem bywały okresy kilku dniowe, że biodra podczas chodzenia pobolewały, najbardziej podczas ruchów rotacyjnych i w końcowej fazie ruchu - faktycznie wskazywać to mogło na zmiany zwyrodnieniowe, ale dlaczego raz było gorzej, by potem przez dłuższy czas, mimo,że nadal lekko dokuczały, nie było tak źle. Odpuściłem kosza, na siłkę uczęszczałem, ale już nie tak regularnie. Po latach nastąpiło u mnie spore ograniczenie ruchomości w biodrach, aż wstyd czasem, że w tym wieku, tak mam ograniczoną ruchomość.
W następnej kolejności doszły epizody nerwicy lękowo depresyjnej - i w związku z pracą, stresem, myśleniem o dolegliwościach... sam nie wiem. W ruch poszły leki. Potem były okresy kilkuletnie bez. Potem znów coś się zaczęło pieprzyć i znów psychiatra. Coraz lepszych specjalistów szukałem, gdyż mam teraz tak, że lekarzom po prostu nie wierzę zbytnio. Kilka miechów jeździłem na psychoterapię, leki brałem w sumie krótko 2-3 miechy, głównie Zoloft. Potem jak mi się poprawiło - przerywałem psychoterapie i sobie funkcjonowałem.
Mam dwójkę dzieci, żonę, dobrą ,choć stresującą pracę. Z brzuchem jest różnie, ale nie najgorzej. Rozwolnienia mam raz na kilka miechów i małe. Brzuch pobolewa, najczęściej występują tzw. wzdęcia. Czasem jest super, pójde do kibelka, załatwię się i po kilku minutach nagle sie zaczynam gorzej czuć - szok! Jakby osłabiony, lekkie wzdęcie, trudniej się oddycha.Nie jest tak codziennie, ale bywa dość często. Myślę : co jest, ale ,że już przywykłem, nic z tym nie robiłem przez kolejne lata.
Jakieś pół roku temu znów stresy w robocie i inne takie tam nasiliły moją depresję. Znów psychiatra, leki (obecnie od 3 miechów na Zolofcie jadę). Na początku wiadomo - efekty uboczne leków, nasilenie lęków i takie tam. Okresowo, mimo, że zauważyłem poprawę, nadal nie mogłem uwierzyć ,że to tylko wina mojej psychiki i stąd te problemy z brzuchem i w ogóle... Ćwiczyłem sobie w domu: Hantle, pompki z dziećmi na plecach, brzuszki. Fajna sylwetka zaczęła się robić, zgubiłem małą oponkę i było coraz lepiej. Nagle zaczął boleć mnie kręgosłup (odcinek lędźwiowy) . Miałem na studiach też kilka miechów bóli, ale tam głównie podczas gry coś się przesuwało (dysk?) i cięzko było sie ruszać.
Odpuściłem z treningami, aczkolwiek znów mnie to trochę załamało psychicznie: coś mnie ogranicza. Na dodatek w lewej stopie (okolice kostki i piety) zdrętwiała mi skóra, tzw. znieczulica. Masażysta do którego się udałem na masaże twierdził, że to od ucisku na nerw kulszowy. Masował, masował, a stopa jak był odrętwiała, tak ...jest do dziś

Dodatkowo przypomniałem sobie, że okresowo na skórze w okolicach bioder i na plecach , skóra jest miejscowo zmieniona, a obszar ten otacza jakby czerwone krostki (bardziej plamki, gdyż nie wystają powyżej skóry i pod palcami się tego nie wyczuwa). Skóra w tych miejscach swędzi i po kilku dniach łuszczy się i zmiana samoczynnie znika. I chyba faktycznie wówczas trochę bardziej bolą mnie biodra i chyba kręgosłup, choć pewności nie mam.
Sam poszedłem wiec prywatnie do neurologa. Ten ocenił, że to nie jest od kręgosłupa. Poszedłem więc na EMG, tam ku mojemu zaskoczeniu, lekarz stwierdził spowolnienie przewodnictwa w nerwach i początek uszkodzeń nerwów. Zdiagnozował ze znakiem zapytania, polineuropatię. Myślę ki diabeł??!!! Znowu coś?!!! Sam sobie poczytałem, że to może (aczkolwiek nie musi) być wynikiem chorób autoimmunologicznych. Z kręgosłupem było troszkę lepiej. Tzn. rano , po przebudzeniu, był zesztywniały trochę, potem było lepiej. Odstawiłem obciążenia i na dziś dzień jest prawie ok. Choć boję sie przeciążać.
Sam wybrałem się do internisty i poprosiłem o skierowania na kolonoskopię i gastroskopię. I on i mój psychiatra trochę patrzyli na mnie z uśmiechem. Psychiatra stwierdził, że lubię siebie penetrować chyba



Kolonoskopię miałem robioną połowie lipca tego roku. Oczywiście za darmo. Mówię im ,ze kiedyś miałem i mnie bolało i żeby mi dali znieczulenie, to doktor: nie, chyba ,że będzie pana bolało w trakcie. Dopiero , gdy w trakcie bólu odruchowo złapałem pigułę asystująca za dłoń (nie łamiąc jej palców prawie), obie stwierdziły, że jednak mnie chyba boli i dały mi dożylnie narkotyk+psychotrop - pomogło (nie dało sie tak od razu??!!!!

Poniżej przedstawiam interpretację badania kolonskopii + wyniki spad mikroskopu:
Powiem tak: jakoś nie jestem zaskoczony. Myślałem że zdiagnozują jednak Crohna u mnie, aczkolwiek jeden pies w sumie. Nadal mam nadzieję (1 %) ,że to jednak nie to.Aparat wprowadzono do przykatniczego odcinka jelita krętego, w którym zmian nie stwierdzono. Kątnica, wstępnica z zatartym rysunkiem naczyniowym, błona śluzowa obrzęknięta, przekrwiona, z nalotami włóknika. W poprzecznicy i proksymalnej zstępnicy nieco zatarty rysunek naczyniowy, nalot włóknika. Dystalny odcinek zstępnicy, proksymalnej esicy bez zmian. W dystalnym odcinku esicy i prostnicy aftowe nadżerki z czerwoną otoczką. Diagnoza ( Choroba Crohna ? WZJG?)
Rodzaj pobranego materiału: 1/ kątnica, 2/ poprzecznica, 3/ afty esicy i prostnicy
Rozpoznanie:
Ad 1-2) Błona śluzowa jelita grubego z obecnością grudek chłonnych i z obecnością średnio obfitych nacieków zapalnych z udziałem komórek limfoidalnych, eozynofilów i neutrofilów, cechami cryptitis i ropniami skryptowymi.
Ad 3) Błona śluzowa jelita grubego z obecnością grudek chłonnych, skąpymi naciekami zapalnymi z udziałem komórek limfoidalnych, eozynofilów i neutrofilów. Ogniskowo cechy cryptitis i ropnie skryptowe.
Wniosek: Obraz histopatologiczny przemawia za rozpoznaniem Colitis ulcerosa.![]()
Zapisałem sie na prywatną wizytę w następnym tygodniu do dr W. Marcisza ze Szczecina. Muszę pordrążyć ten temat (SAM, BO KONOWAŁY W POLSCE MAJĄ TO WSZYSTKO W D...E).
Sorki za długi wywód, ale miałem wenę

Pozdrawiam wszystkich i bardzo bym prosił o jakiś komentarz w mojej sprawie, co o tym sądzicie i czy rzeczywiście to od jelit większość moich dolegliwości występuje?
Dodatkowo, czy wynik ostatniej kolonoskopii pokazuje jakoś mocno chore jelito? Bo w sumie rozwolnień nie mam, brzuch , jak brzuch, jak jem w miare spokojnie, nie doskwiera mi jakoś.
Ps. Gastro mam ustawione na początku sierpnia, ale czy coś i tam wyjdzie nie tak, juz w sumi mi lotto
