Lekarze nie leczą przyczyn choroby , i stąd ukuto to dziwne słowo "remisja"
Remisja nie kojarzy mi się pozytywnie , i podświadomie wyczuwam , że słowo to nierozłącznie związane jest z chorobą. Moim zdaniem , bardziej wyleczyła mnie dietetyczka w szpitalu niż lekarze. Natchnęła mnie świadomością zdrowego odżywiania , dbania o swoje wnętrze i nie sugerowała przyjmowania jakichkolwiek leków.
Jestem zdrowy dzięki temu że jem świadomie , i dzięki temu nie muszę łykać pigułek. Pigułki to przemysł , firmy farmakologiczne (lekarze???) , zarabiają krocie na uzależnionych od ich produktów , jedyny sposób by nie wpędzić się w uzależnienie , przejść na zdrowe odżywianie. O tym jak szkodliwe jest leczenie chemią , wiedzą nieliczni którzy przeżyli , a jeśli nawet , ilość powikłań po przyjmowanych lekach , nie gwarantuje przeżycia nawet kilka lat w zdrowiu. Jeśli mam więc do końca życia łykać chemię , wolę ograniczyć się do jedzenia tylko zdrowych rzeczy i tego Życzę Wszystkim chorującym na WZJG.
OT z tematu "Czas remisji"
Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
- toczka
- Początkujący ✽✽
- Posty: 459
- Rejestracja: 15 mar 2009, 19:22
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Katowice
Re: OT z tematu "Czas remisji"
obys to co mowil okazalo sie prawda...revers pisze:Lekarze nie leczą przyczyn choroby , i stąd ukuto to dziwne słowo "remisja"
Remisja nie kojarzy mi się pozytywnie , i podświadomie wyczuwam , że słowo to nierozłącznie związane jest z chorobą. Moim zdaniem , bardziej wyleczyła mnie dietetyczka w szpitalu niż lekarze. Natchnęła mnie świadomością zdrowego odżywiania , dbania o swoje wnętrze i nie sugerowała przyjmowania jakichkolwiek leków.
Jestem zdrowy dzięki temu że jem świadomie , i dzięki temu nie muszę łykać pigułek. Pigułki to przemysł , firmy farmakologiczne (lekarze???) , zarabiają krocie na uzależnionych od ich produktów , jedyny sposób by nie wpędzić się w uzależnienie , przejść na zdrowe odżywianie. O tym jak szkodliwe jest leczenie chemią , wiedzą nieliczni którzy przeżyli , a jeśli nawet , ilość powikłań po przyjmowanych lekach , nie gwarantuje przeżycia nawet kilka lat w zdrowiu. Jeśli mam więc do końca życia łykać chemię , wolę ograniczyć się do jedzenia tylko zdrowych rzeczy i tego Życzę Wszystkim chorującym na WZJG.

Dzisiaj pani psycholog mi powiedziala, ze nie zna zadnej choroby ktora jest na cale zycie. Wszystko siedzi w naszej glowie i naszym podejsciu do problemu. A zdrowe zywienie to bardzo dobra i skuteczna alternatywa

Na końcu jest zawsze dobrze. A jeśli nie jest dobrze, to znaczy, że to nie jest jeszcze koniec...
Nobody expects the Spanish Inquisition!
Nobody expects the Spanish Inquisition!
- Gosia22
- Początkujący ✽✽
- Posty: 144
- Rejestracja: 19 lut 2012, 18:15
- Choroba: CD
- województwo: mazowieckie
- Lokalizacja: Warszawa
Re: OT z tematu "Czas remisji"
Bardzo mądre słowa pani psycholog. Myślę, że we wszystkich chorobach przewlekłych, nie tylko w naszych, bardzo ważne jest takie "programowanie wyzdrowienia" u pacjenta. To co "robi" nasza psychika bezpośrednio wpływa na układ nerwowy, ten na immunologiczny, a nasze jelita to koniec łańcucha oddziaływań, nie jego początek. Dlatego myślę, że w zdrowym duchu, zdrowe ciało. Może nie od razu, ale powolutku, małymi kroczkami i da się dojść do zdrowia czy dożywotniej remisji jak kto wolitoczka pisze:
Dzisiaj pani psycholog mi powiedziala, ze nie zna zadnej choroby ktora jest na cale zycie. Wszystko siedzi w naszej glowie i naszym podejsciu do problemu.

- toczka
- Początkujący ✽✽
- Posty: 459
- Rejestracja: 15 mar 2009, 19:22
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Katowice
Re: OT z tematu "Czas remisji"
Gosia22 pisze:Bardzo mądre słowa pani psycholog. Myślę, że we wszystkich chorobach przewlekłych, nie tylko w naszych, bardzo ważne jest takie "programowanie wyzdrowienia" u pacjenta. To co "robi" nasza psychika bezpośrednio wpływa na układ nerwowy, ten na immunologiczny, a nasze jelita to koniec łańcucha oddziaływań, nie jego początek. Dlatego myślę, że w zdrowym duchu, zdrowe ciało. Może nie od razu, ale powolutku, małymi kroczkami i da się dojść do zdrowia czy dożywotniej remisji jak kto wolitoczka pisze:
Dzisiaj pani psycholog mi powiedziala, ze nie zna zadnej choroby ktora jest na cale zycie. Wszystko siedzi w naszej glowie i naszym podejsciu do problemu.
Mnie zawsze pociesza fakt, ze tradzik tez jest choroba przewlekla i po wielu latach leczenia w koncu mam buzke gladka jak pupcia niemowlecia

Na końcu jest zawsze dobrze. A jeśli nie jest dobrze, to znaczy, że to nie jest jeszcze koniec...
Nobody expects the Spanish Inquisition!
Nobody expects the Spanish Inquisition!
- Gosia22
- Początkujący ✽✽
- Posty: 144
- Rejestracja: 19 lut 2012, 18:15
- Choroba: CD
- województwo: mazowieckie
- Lokalizacja: Warszawa
Re: OT z tematu "Czas remisji"
I tego się trzymajmy! Jak buzia się gładka zrobić może, to i jelito może stać się na powrót różowe, gładkie i lśniące jak ta lala na wieki wieków amentoczka pisze: Mnie zawsze pociesza fakt, ze tradzik tez jest choroba przewlekla i po wielu latach leczenia w koncu mam buzke gladka jak pupcia niemowlecia)

- toczka
- Początkujący ✽✽
- Posty: 459
- Rejestracja: 15 mar 2009, 19:22
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Katowice
Re: OT z tematu "Czas remisji"
A wlasnie, ze tak bedzie!
)

Na końcu jest zawsze dobrze. A jeśli nie jest dobrze, to znaczy, że to nie jest jeszcze koniec...
Nobody expects the Spanish Inquisition!
Nobody expects the Spanish Inquisition!
Re: OT z tematu "Czas remisji"
Wszystko co napisałem w swojej wypowiedzi , są to przemyślane słowa , nie piszę , by PISAĆ.
Byłem na dnie , dosłownie wymiotowałem z bólu , starając się znieść 20 a może 30 wizytę w WC , kończącą się tylko parciem. Potrafiłem stać pół godziny w pobliżu WC , by mnie ktoś nie uprzedził , gdy przyjdzie ten moment . Fotkę pierwszego udanego stolca , posiadam do dzisiaj na komórce , i nawet lekarz nie zdziwił się , gdy mu ją pokazałem.
Co ciekawe , pobyt w szpitalu , nauczył mnie czegoś.
Słuchanie drugiego człowieka , ma działanie lecznicze , zrozumienie jego problemów to rewelacyjna terapia. Dla kogo
? Oczywiście dla siebie. Negowanie , podważanie czyjegoś zdania to negatywne emocje , złe emocje to stres. Zastanawiam się więc czasami , czy ludzie robią to świadomie , czy im po prostu brak wiedzy.
Nie chorowałem nigdy , nigdy nie byłem w szpitalu , karta u lekarza rodzinnego to jedna , jedyna strona z moimi danymi.
Gdy więc zachorowałem , obserwowałem poczynania lekarzy , i nadal podtrzymuję swoje słowa.
Leczenie skutków choroby , kończy się nawrotami z taką częstotliwością w zależności od tego jak mocną chemię sobie aplikujemy. Leki które dają chwilową poprawę u jednych , innym szkodzą , niszcząc organy odpowiedzialne za odprowadzanie toksyn. Nerki , wątroba , może podlegają wymianie, ale życie po przeszczepie to nadal dializy i łykanie leków
zapobiegających odrzutowi.
Żaden z leczących mnie lekarzy , nawet nie próbował poznać przyczyn zaistnienia u mnie owrzodzeń na jelicie. Zmieniał mi tylko nazwy leków , dzięki czemu mam w tej chwili reklamówkę leków do oddania.
Zalecenia dietetyczne to fikcja , prędzej mój organizm narzucał mi czego tak naprawdę potrzebuję.
Przy słabej morfologii , miałem ciągle ochotę na jajka gotowane na rzadko.
Jadłem ich do 30 tygodniowo , stolec zaczął nabierać naturalnej konsystencji.
Wiadomo że robiłem badania , i mój cholesterol był na rewelacyjnym poziomie.
Odzyskałem niedobory żelaza , wróciła energia i chęć do życia.
Skończyły się zakupy w sklepach , założyłem uprawę warzyw , piekę chleb , jem tylko nie przetworzone produkty spożywcze.
Czy neguję tym samym fakt , przyjmowania leków - NIE.
Uzależnienie się od lekarstw , jest o wiele gorsze niż świadome odżywianie.
Jeśli masz na ten temat inne zdanie , uważam iż masz do tego pełne prawo , bo świadomość prawidłowego wyboru , to proces który dojrzewa w każdym indywidualnie , a bezspornie ma na to wpływ wiek i sposób podejścia do życia.
Byłem na dnie , dosłownie wymiotowałem z bólu , starając się znieść 20 a może 30 wizytę w WC , kończącą się tylko parciem. Potrafiłem stać pół godziny w pobliżu WC , by mnie ktoś nie uprzedził , gdy przyjdzie ten moment . Fotkę pierwszego udanego stolca , posiadam do dzisiaj na komórce , i nawet lekarz nie zdziwił się , gdy mu ją pokazałem.
Co ciekawe , pobyt w szpitalu , nauczył mnie czegoś.
Słuchanie drugiego człowieka , ma działanie lecznicze , zrozumienie jego problemów to rewelacyjna terapia. Dla kogo

Nie chorowałem nigdy , nigdy nie byłem w szpitalu , karta u lekarza rodzinnego to jedna , jedyna strona z moimi danymi.
Gdy więc zachorowałem , obserwowałem poczynania lekarzy , i nadal podtrzymuję swoje słowa.
Leczenie skutków choroby , kończy się nawrotami z taką częstotliwością w zależności od tego jak mocną chemię sobie aplikujemy. Leki które dają chwilową poprawę u jednych , innym szkodzą , niszcząc organy odpowiedzialne za odprowadzanie toksyn. Nerki , wątroba , może podlegają wymianie, ale życie po przeszczepie to nadal dializy i łykanie leków
zapobiegających odrzutowi.
Żaden z leczących mnie lekarzy , nawet nie próbował poznać przyczyn zaistnienia u mnie owrzodzeń na jelicie. Zmieniał mi tylko nazwy leków , dzięki czemu mam w tej chwili reklamówkę leków do oddania.
Zalecenia dietetyczne to fikcja , prędzej mój organizm narzucał mi czego tak naprawdę potrzebuję.
Przy słabej morfologii , miałem ciągle ochotę na jajka gotowane na rzadko.
Jadłem ich do 30 tygodniowo , stolec zaczął nabierać naturalnej konsystencji.
Wiadomo że robiłem badania , i mój cholesterol był na rewelacyjnym poziomie.
Odzyskałem niedobory żelaza , wróciła energia i chęć do życia.
Skończyły się zakupy w sklepach , założyłem uprawę warzyw , piekę chleb , jem tylko nie przetworzone produkty spożywcze.
Czy neguję tym samym fakt , przyjmowania leków - NIE.
Uzależnienie się od lekarstw , jest o wiele gorsze niż świadome odżywianie.
Jeśli masz na ten temat inne zdanie , uważam iż masz do tego pełne prawo , bo świadomość prawidłowego wyboru , to proces który dojrzewa w każdym indywidualnie , a bezspornie ma na to wpływ wiek i sposób podejścia do życia.
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 122
- Rejestracja: 19 maja 2006, 13:17
- Choroba: CU
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: Chodzież
Re: OT z tematu "Czas remisji"
Witam,
Niemal poltora roku w szpitalu pakowany maksymalnymi dawkami sterydow w koncu sie udalo okielznac zywiol CU. Od kwietnia 2007 (ostatnia wizyta w szpitalu) idzie tylko do przodu.
Oczywiscie przez 5 lat mialy miejsce male problemy przejciowe, jednak zawsze udalo sie im zaradzic ostra dieta.
Leki - tak oczywiscie jestem caly czas. Dieta - teraz to juz swiadome odzywianie bez wymogow specjalistycznego jedzenie.. Wyniki krwii raczej w normie, bez wiekszych problemow caly czas.
Teraz - tylko ciesze sie zyciem. Przez ten czasy przeczytalem mase ksiazek, trenuje bieganie, zwiedzilem wiele krajow i kontynentow. Walczyc trzeba:)
Niemal poltora roku w szpitalu pakowany maksymalnymi dawkami sterydow w koncu sie udalo okielznac zywiol CU. Od kwietnia 2007 (ostatnia wizyta w szpitalu) idzie tylko do przodu.
Oczywiscie przez 5 lat mialy miejsce male problemy przejciowe, jednak zawsze udalo sie im zaradzic ostra dieta.
Leki - tak oczywiscie jestem caly czas. Dieta - teraz to juz swiadome odzywianie bez wymogow specjalistycznego jedzenie.. Wyniki krwii raczej w normie, bez wiekszych problemow caly czas.
Teraz - tylko ciesze sie zyciem. Przez ten czasy przeczytalem mase ksiazek, trenuje bieganie, zwiedzilem wiele krajow i kontynentow. Walczyc trzeba:)