Dr Zwolińska-Wcisło i leczenie na Śniadeckich w Krakowie
: 26 lip 2018, 16:49
Witam serdecznie,
mam pytanie i prośbę o opinie odnośnie leczenia u dr Zwolińskiej-Wcisło i leczenia na Śniadeckich 5 w Krakowie. Liczę na jakieś opinie, rady.
Tak po krótce. Chorym jest mój mąż, jak to zresztą w nazwie użytkownika wiadome, ma CD. Niektórzy mogą kojarzyć z innych postów, że postanowił się zbuntować i podjął leczenie na własną rękę - czyli nie leczył się przez wiele lat. Po wielu latach próźb udało mi sie go do tego nakłonić, aczkolwiek jego decyzja podyktowana jest tez tym że doprowadził się do stanu skrajnej anemi więc mojego czynnika jest tu mniej. Natomiast o co chodzi. Otóż do szpitala trafił z żelazem na poziomie 1,7 i hemoglobina 4,4. To co związane z czerwonymi krwinkami, żelazem i anemia poszło w dół natomiast wszystkie inne wyniki typu limfocyty, leukocyty itp. ma w normie, CRP 8. W szpitalu jest od tygodnia. W tym czasie podano mu 3x220ml koncentratu z krwinek (przetoczenie krwi), nastepnie dostaje dozylne wlewy z żelaza raz dziennie . Zlecono TK z kontrastem wszystkie wyniki OK oprócz otwarcia się jednej z przetok przy odbycie na która dostał czopki. Oprocz tego dostal Asamax, po 5 dniach pobytu w szpitalu włączono 1/2 ampulki jakiegoś sterydu dozylnego (tu niestety nazwy nie znam). Po 7 dniach hemoglobina 7,9 ; żelazo 12 (choć to trochę ciężko ocenić bo badania robią czasem po wlewach i raz było nawet 34). Oprocz tego gastroskopia wyniki w porządku, RTG przelyku (maz ma problemy z lykaniem tabletek i chciał sprawdzic) wyniki w porządku, kolonoskopia (wykonana częściowo bo maz ma zwężenie i nie dało sie całkiem) stwierdzono krwawienie z przetoki .Z powodu niemożliwości wykonania pełnej kolonoskopi mąż ma mieć robiony rezonas. Termin w szpitalu jest na 7 sierpnia więc Pani dr postanowiła że do tego czasu zostanie w szpitalu i będzie go doprowadzać do stanu używalności. I tu moje pytanie, czy ktoś miał do czynienia z tą Panią dr i mógłby mnie nakierowac jak z nią w ogóle rozmawiać. Bo póki co zaczyna mocno mnie drażnić. Nie wyjaśniła tego co wg niej znaczy stan uzywalnosci. Do męża przychodzi tylko rano na obchód o a potem po szpitalu trzeba szukać jej asystentów z którymi trzeba rozmawiać. Nie przedstawia planu leczenia a na każde pytanie czy konieczny do kontynuacji leczenia jest pobyt w szpitalu jest odpowiedź że mozna wyjść na własne żądanie. Ciezko z nia rozmawiać i ocokolwiek pytać. Traktuje ludzi jakby nie wiem kim byli.Twierdzi ze podawanie sterydow musi być kontrolowane w szpitalu, ale nawet nie mowi jak długo a z tego co wiem mąż ma je docelowo dostawać w tabletkach. Włączonych lekach mąż dowiaduje się od pielęgniarek.Czy ktoś mógłby podzielić się doswiadczeniami, z kim najlepiej rozmawiać, czy rzeczywiście konieczne jest dalsze leczenie szpitalne a nie ze mąż by sie zgłaszał na wlewy itp., czy dobrze jest potem zostać tam w przychodni pod opieką czy lepiej gdzieś u innego lekarza? Przepraszam jeśli moje pytania sa dziecinne oczywiście chcę żeby mąż się leczył, ale jestem pierwszy raz w takiej sytuacji.
mam pytanie i prośbę o opinie odnośnie leczenia u dr Zwolińskiej-Wcisło i leczenia na Śniadeckich 5 w Krakowie. Liczę na jakieś opinie, rady.
Tak po krótce. Chorym jest mój mąż, jak to zresztą w nazwie użytkownika wiadome, ma CD. Niektórzy mogą kojarzyć z innych postów, że postanowił się zbuntować i podjął leczenie na własną rękę - czyli nie leczył się przez wiele lat. Po wielu latach próźb udało mi sie go do tego nakłonić, aczkolwiek jego decyzja podyktowana jest tez tym że doprowadził się do stanu skrajnej anemi więc mojego czynnika jest tu mniej. Natomiast o co chodzi. Otóż do szpitala trafił z żelazem na poziomie 1,7 i hemoglobina 4,4. To co związane z czerwonymi krwinkami, żelazem i anemia poszło w dół natomiast wszystkie inne wyniki typu limfocyty, leukocyty itp. ma w normie, CRP 8. W szpitalu jest od tygodnia. W tym czasie podano mu 3x220ml koncentratu z krwinek (przetoczenie krwi), nastepnie dostaje dozylne wlewy z żelaza raz dziennie . Zlecono TK z kontrastem wszystkie wyniki OK oprócz otwarcia się jednej z przetok przy odbycie na która dostał czopki. Oprocz tego dostal Asamax, po 5 dniach pobytu w szpitalu włączono 1/2 ampulki jakiegoś sterydu dozylnego (tu niestety nazwy nie znam). Po 7 dniach hemoglobina 7,9 ; żelazo 12 (choć to trochę ciężko ocenić bo badania robią czasem po wlewach i raz było nawet 34). Oprocz tego gastroskopia wyniki w porządku, RTG przelyku (maz ma problemy z lykaniem tabletek i chciał sprawdzic) wyniki w porządku, kolonoskopia (wykonana częściowo bo maz ma zwężenie i nie dało sie całkiem) stwierdzono krwawienie z przetoki .Z powodu niemożliwości wykonania pełnej kolonoskopi mąż ma mieć robiony rezonas. Termin w szpitalu jest na 7 sierpnia więc Pani dr postanowiła że do tego czasu zostanie w szpitalu i będzie go doprowadzać do stanu używalności. I tu moje pytanie, czy ktoś miał do czynienia z tą Panią dr i mógłby mnie nakierowac jak z nią w ogóle rozmawiać. Bo póki co zaczyna mocno mnie drażnić. Nie wyjaśniła tego co wg niej znaczy stan uzywalnosci. Do męża przychodzi tylko rano na obchód o a potem po szpitalu trzeba szukać jej asystentów z którymi trzeba rozmawiać. Nie przedstawia planu leczenia a na każde pytanie czy konieczny do kontynuacji leczenia jest pobyt w szpitalu jest odpowiedź że mozna wyjść na własne żądanie. Ciezko z nia rozmawiać i ocokolwiek pytać. Traktuje ludzi jakby nie wiem kim byli.Twierdzi ze podawanie sterydow musi być kontrolowane w szpitalu, ale nawet nie mowi jak długo a z tego co wiem mąż ma je docelowo dostawać w tabletkach. Włączonych lekach mąż dowiaduje się od pielęgniarek.Czy ktoś mógłby podzielić się doswiadczeniami, z kim najlepiej rozmawiać, czy rzeczywiście konieczne jest dalsze leczenie szpitalne a nie ze mąż by sie zgłaszał na wlewy itp., czy dobrze jest potem zostać tam w przychodni pod opieką czy lepiej gdzieś u innego lekarza? Przepraszam jeśli moje pytania sa dziecinne oczywiście chcę żeby mąż się leczył, ale jestem pierwszy raz w takiej sytuacji.