Witam.
Ja mam CU. Raczej to pewne. Choć wiele lat jakoś nikt nie potrafił do końca tego zdiagnozować. Plusem jest to , że choroba sie jakby cofnęła ( nie do końca oczywiście i co jakiś czas jelita bolą, są wzdęcia, le bywało gorzej - choć jak czytam wpisy niektórych userów, to u mnie na szczęście nigdy nie było aż tak źle - nawet, gdy choroba była w fazie zaostrzenia).
Leczyłem sie Asamaxem sporo czasu, gdy w końcu wycinki i kolonoskopia dała w miarę trafne wyniki. Już od powiedzmy 2 lat nic nie biorę. Jem wszystko - tak wiem, może nie zbyt to mądre (zwłaszcza, że cholesterol też przekracza normy).
Jako temat jest o stawach to powiem Wam, że gdzieś około 15 lat temu zaczęły boleć biodra, najpierw jedno, potem drugie. Bywało raz lepiej, raz gorzej. Żadne badania nigdy nie dały jakiejś sensownej diagnozy . Troche zaniechałem sport (koszykówka) przez to . Jak mniej obciążałem, to bywało lepiej. Dziś to mam spore ograniczenia ruchomości stawów biodrowych. Bolesność jest w końcowych ruchach stawów. Troch przestałem się tym przejmować, ale widząc, że z roku na rok jakby sie te biodra gorzej ruszały, wiem, że za pare lat konkretnie to może siąść
Sam nie wiem, czy to od CU , czy po po prostu taki mój urok (ale w sumie to to samo). Może mam cały czas jakieś okresowe stany zapalne i coraz gorzej to wszystko funkcjonuje.
Kręgosłup - to kolejny staw, który pobolewa. Bywało kiedyś gorzej w części lędźwiowej, ale na dziś jest gorzej w części piersiowej. Pewne ruchy głowy brodą do klatki+spinanie barków do tyłu w tym momencie, powoduje ,że czuję ból w odcinku piersiowym. Oczywiscie , czytając Wasze wpisy, mam świadomość, że to nie jakiś mega ból - ale już on utrudnia funkcjonowanie. Byłem na masażach - taka terapia manualna , niby ciut lepiej, ale do końca nie przeszło.
Najgorsze, że wiem, że powiniennem udać sie do ortopedy, porobić jakieś zdjęcia, badania i w ogóle, alekurczę, jak sobie pomyślę, ile czasu się na to traci i jakie jest podejście niektórych koniowałów - do ręce opadają i nie chodzę wcale.
Nie wiem, czy z tym kręgosłupem, to nie jest jakiś początek "psucia się" , coś w stylu bioder, że będzie powoli coraz gorzej. Wiadomo, nie mam już 18 lat i lepiej raczej nie będzie

Ale 40-tkę kończę dopiero za rok, więc nie chciałbym, aby w wieku dajmy na to 50 lat, gnić w chacie lub chodzić juz o kulach np.
Dziwny jest ten nasz organizm. Z jednej strony , cieszę się, że nie jest najgorzej, ale w tym momencie, praktycznie nic nie robię z dolegliwościami, które być może wymagają już jakiejś interwencji - chociażby może podania jakiś leków przeciwzapalnych, by to kur....stwo zahamować .
Pozdro.