Nieśmiałość a CD/CU
Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
- Mol
- Początkujący ✽✽
- Posty: 315
- Rejestracja: 10 sie 2006, 15:02
- Choroba: CU
- województwo: kujawsko-pomorskie
- Lokalizacja: Naklo nad Notecia
- Kontakt:
Re: Nieśmiałość a CD/CU
Nie sadze. Wiem wprawdzie co to niesmialosc, sam jestem niesmialy, moze nie w takim stopniu jak opisales siebie, ale w jakims na pewno.
Takze niesmialosc - nie, psychika - tak, dokladniej podswiadomosc.
Nobla dla tego kto poda w jakim stopniu, choc pewnie to indywidualna kwestia.
Takze niesmialosc - nie, psychika - tak, dokladniej podswiadomosc.
Nobla dla tego kto poda w jakim stopniu, choc pewnie to indywidualna kwestia.
- Shima
- Doświadczony ❃
- Posty: 1262
- Rejestracja: 29 lis 2004, 20:10
- Choroba: CD
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: Zdunska Wola
- Kontakt:
Re: Nieśmiałość a CD/CU
hmm..chociaż może rzeczywiścieMol pisze:sam jestem niesmialy

Wracając do tematu...ja też jestem nieśmiała..tyle że u mnie w chwili obecnej objawia sie to sciskiem gardła i żołądka w kontaktach z jakąś władzą lub całkowicie obcymi mi osobami..nawet nauczyciele mojej córki mnie stresują..załatwianie czegoś w jakimś biurze...generalnie im bardziej ktoś obcy tym mnie jest gorzej.
Zawsze służę rozmową [you] 
Choroba:CD, astma, alergia, łuszczyca, ginekologiczne powikłania w trakcie leczenia immunosupresyjnego, podobno przebyta gruźlica jelit Stan:Lewostronna hemikolektomia,resekcja zwężenia w miejscu zespolenia i jeszcze dodatkowych kawałków jelit, zaostrzenie Leki:asamax3x1000mg,helicid2x1, metotreksat i parę innych paskudztw Waga/wzrost 99/173

Choroba:CD, astma, alergia, łuszczyca, ginekologiczne powikłania w trakcie leczenia immunosupresyjnego, podobno przebyta gruźlica jelit Stan:Lewostronna hemikolektomia,resekcja zwężenia w miejscu zespolenia i jeszcze dodatkowych kawałków jelit, zaostrzenie Leki:asamax3x1000mg,helicid2x1, metotreksat i parę innych paskudztw Waga/wzrost 99/173
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 469
- Rejestracja: 27 sty 2007, 14:49
- Choroba: CU
- województwo: opolskie
Re: Nieśmiałość a CD/CU
Moim zdaniem nieśmiałość to jednak psychika, która napewno łączy wiele elementów w sobie a jednym z nich jest niska samoocena cały mechanizm tutaj się uwalnia, który powoduje stan lęku, wstydu i jakby nie było stresu. Stresu tego podjadającego nasze jelitka i zdrówko
Ktoś, kto zajmuje się psychologią to....nie będe kończyć
Też miałam różne podobne do Twoich problemy w dzieciństwie i długo, długo potem.
Różne, tak małe sprawy sobie wyolbrzymiałam, że jak pomyśle sobie o kims innym, kto coś takiego przechodzi to jest mi go ogromnie żal. Należałoby mu pomóc ale taką pomoc właściwie musi on sam w sobie odnaleźć. Trzeba patrzeć na innych od innej strony. Ludzi których spotykamy są takimi samymi jak my. Jeżeli w relacjach z nami dają nam odczuć coś złego, odpychającego to mozna to sobie wytłumaczyć brakiem kultury, głupotą, cwańactwem i licho wie jeszcze czym. Zawsze byli i będa tacy, którzy będa czekali na naszą porażkę, na nasz ten gorszy dzień. Będą mieli z tego uciechę bo tacy są i to im sprawia radość ale w moim przekonaniu to osoby, które nie zasługują nawet na to aby zwrócić im uwagę, a tym bardziej na zakłoppotanie z naszej strony- tak normalny człowiek nie postępuje, więc dlaczego mam być onieśmielona?
Rozmowa z wieloma osobami( gdybym w tamtych czasach mogła korzystać z netu
kochani dziś moje życie wyglądałoby pewnie zupełnie inaczej), książki, czas i zmęczenie po latach tym co mnie tak oniesmielało sprawiło, że moje obawy i wszystkie inne zbędne dodatki życiowe doprowadziły do zmiany na lepsze. Nie mam hamulców
nic mnie nie jest w stanie zatrzymać, jestem zupełnie inna osobą. Ale zaczęłam patrzeć na ludzi jak na ludzi, tzn. popełniają takie jak ja błędy, też mnie o coś pytają, są życzliwi i są też hamscy, są cwaniacy i pokorni, są mądrzy i sa głupcy. Tych których niegdyś przed laty uważałam za mądrych, wzorem do nasladowania dziś są dla mnie zwykłymi ludźmi. Nic w nich szczególnego nie znajduje. Przed laty mieli "dobrą aurę" bo:byli pewni siebie, nawiązywali szybko kontakty, byli zabawni w towarzystwie, spotykali sie z najładniejszymi dziewczynami/chłopakami, opowiadali o miejscach o których mogłam pomarzyć, mieli rózne doświadczenia "prawdziwe" i "wymyslone"
a dziś
chodzą jedni w obdartych galotach, inni ledwo łączą koniec z końcem, są zmęczeni, starzy i nie świecą jak przed laty. Inni utrzymali swój wizerunek w moich oczach ale nie uważam siebie za kogoś gorszego. To dziś ja chodze z podniesioną głową i nie nie pozwole sobie na to aby ktoś mnie w jakiś sposób zawstydzał, onieśmielał.
Kiedyś autorytetem dla mnie byli lekarze, czasy kiedy "wójt i pleban" wywierali niepokój i nieśmiałość minęły
przestałam wartościować ludzi według wykształcenia bo ono nie jest wyznacznikiem człowieka. Dziś to dla mnie nie ma znaczenia bo są mądrzy hydraulicy i lekarze...nie napiszę ale spotkać musiałam ich na swojej drodze aby czegoś się nauczyć.
Poruszyłeś temat dla mnie bardzo długiiiii
Myślę, że ten problem ma wiele osób ale nie przełamią się aby pisać
Ty jesteś na dobrej drodze aby zmienić to, czego naprwdę Ci życzę 
Można być sztywniakiem i można być wesołkiem
Są tacy i tacy. Najważniejszą chyba sprawą jest samoakceptacja, wówczas niska samoocena pójdzie sobie tam gdzie powinna.

Ktoś, kto zajmuje się psychologią to....nie będe kończyć

Też miałam różne podobne do Twoich problemy w dzieciństwie i długo, długo potem.
Różne, tak małe sprawy sobie wyolbrzymiałam, że jak pomyśle sobie o kims innym, kto coś takiego przechodzi to jest mi go ogromnie żal. Należałoby mu pomóc ale taką pomoc właściwie musi on sam w sobie odnaleźć. Trzeba patrzeć na innych od innej strony. Ludzi których spotykamy są takimi samymi jak my. Jeżeli w relacjach z nami dają nam odczuć coś złego, odpychającego to mozna to sobie wytłumaczyć brakiem kultury, głupotą, cwańactwem i licho wie jeszcze czym. Zawsze byli i będa tacy, którzy będa czekali na naszą porażkę, na nasz ten gorszy dzień. Będą mieli z tego uciechę bo tacy są i to im sprawia radość ale w moim przekonaniu to osoby, które nie zasługują nawet na to aby zwrócić im uwagę, a tym bardziej na zakłoppotanie z naszej strony- tak normalny człowiek nie postępuje, więc dlaczego mam być onieśmielona?
Rozmowa z wieloma osobami( gdybym w tamtych czasach mogła korzystać z netu




Kiedyś autorytetem dla mnie byli lekarze, czasy kiedy "wójt i pleban" wywierali niepokój i nieśmiałość minęły

Poruszyłeś temat dla mnie bardzo długiiiii

Myślę, że ten problem ma wiele osób ale nie przełamią się aby pisać


Można być sztywniakiem i można być wesołkiem

Są tacy i tacy. Najważniejszą chyba sprawą jest samoakceptacja, wówczas niska samoocena pójdzie sobie tam gdzie powinna.
Aniijjaa
- fairy
- Początkujący ✽✽
- Posty: 240
- Rejestracja: 19 cze 2007, 09:19
- Choroba: CD
- województwo: lubelskie
- Lokalizacja: Lublin
Re: Nieśmiałość a CD/CU
Z tego co piszesz Torvik to raczej jakas spora nerwowosc polaczona z niesmialoscia... mysle, ze ma wplyw. U mnie jest inaczej- moze bardzo niesmiala to nie jestem, ale czesto denerwuje sie jak mam sie z kims zobaczyc,spotkac, denerwuje sie wieloma rzeczami, ktorymi inni nie. Moze Ty po prostu jestes nerwowy i niesmiely i kontakty miedzyludzkie powoduja ze masz dyskomfort?
a Stres to juz na 100% jakos na nasze choroby wplywa

Hello, I know there's someone out there who can understand
And who's feeling the same way as me ...
And who's feeling the same way as me ...
Re: Nieśmiałość a CD/CU
Drogi Wujku Torviku,
powiem Ci że ja też byłam nieśmiała i się zamykałam. Tyle że ja nie miałam zbytnio przyjaciół, ani kolegów ze względów na mój niedosłuch
odizolowałam się. Na szczęście poszłam do dobrej klasy integracyjnej w podstawówce, i moja pani wychowawczyni ustawiła sobie cel żebym otwarła się na ludzi. Teraz jak tak patrzę to dzięki niej mogę normalnie funkcjonować. Wytłumaczyła mi żebym się przełamała, często prosiła mnie o moje zdanie w danym temacie. I co się okazuję ? Ano, teraz mówię co myślę, otwarłam sie bardziej na ludzi. I już nie myślę "Co ludzie sobie pomyślą jak ja to zrobie czy coś powiem", tylko myślę "Niech ludzie sobie myślą co chcą ja jestem sobą i dobrze mi z tym " Dzięki internetowi też trochę się otwarłam na ludzi, wbrew pozorom. Ale zawsze mam straszną nieśmiałość wobec poznanych osób np. jak poznawaliśmy sie we Władku. To jak każą mi się wypowiedzieć to cała się czerwona robię i pot mnie oblewa...jest to strasznie dokuczliwe, bo ja wiem co chce powiedzieć ale ta pierwsza nieśmiałość mnie bardzo denerwuję...
Sama nie umiem rozwiązac tego problemu, dlatego nie wiem co z tym fantem zrobić, bo u mnie występuję ta "pierwsza nieśmiałość"...
powiem Ci że ja też byłam nieśmiała i się zamykałam. Tyle że ja nie miałam zbytnio przyjaciół, ani kolegów ze względów na mój niedosłuch


Re: Nieśmiałość a CD/CU
Ja też jestem nieśmiała, chociaż teraz już nie tak bardzo jak kiedyś. Najgorszy moment to była chwila, kiedy z podstawówki poszłam do liceum. Nowa klasa nikogo nie znałam i ciężko mi było z kimś się zaprzyjaźnić. Na szczęście znalazły się osoby, które mi pomogły. Najciekawsze w tym wszystkim było to, że to były dziewczyny niby te złe tzw. margines klasowy. Chodziłyśmy na papieroska, chociaż ja nie paliłam( i one wale mnie do tego nie namawiały wręcz przeciwnie) często przyprowadzała nas do szkoły straż miejska, uciekałyśmy z lekcji itd. No i one jakoś dodawały mi pewności siebie dzięki nim przestałam być taka nieśmiała nauczyłam się nie przejmować, co inni o mnie pomyślą. Dopiero już przed samą maturą dowiedziałam się, że sprawiałam wrażenie osoby, z którą trudno jest się dogadać i takiej chłodnej zdystansowanej i powinnam dać ludziom szansę na poznanie mnie, bo naprawdę jestem super kumpela
. Dziś też jestem jeszcze nieśmiała zwłaszcza wobec nowo poznanych osób, ale chyba wynika to z niskiej samooceny. Ciągle wydaje mi się, że w porównaniu z innymi ja nic nie umiem jestem głupia brzydka itd., choć wiele osób mi powtarza, że akurat takich kompleksów nie powinnam mieć. Walczę z moją nieśmiałością, bo ona dostarcza wiele stresów i na pewno wpływa na gorsze samopoczucie. Ostatnio mam ochotę na wstawienie zdjęcia na forum, ale właśnie moja nieśmiałość mi na to nie pozwala. 


- Agikkus
- Początkujący ✽✽
- Posty: 423
- Rejestracja: 21 cze 2007, 16:11
- Choroba: CU
- województwo: -- poza Polską --
- Lokalizacja: UK/Herts
- Kontakt:
Re: Nieśmiałość a CD/CU
No to kolej na mnie. Tez jestem niesmiala...trudno mi jednak okreslic w jakim stopniu. Wszystko zalezy od ludzi, ktorych spotykam i sytuacji. Jak sie jeszcze zaczne do tego stresowac, to zaczynam plesc glupstwa. A moja samoocena to juz jest strasznie niska. Chociaz spotykam ludzi w swoim zyciu, ktorzy przechwalaja sie czego to nie potrafia robic i jacy sa zdolni...ja nawet jak cos znam to siedze cicho, bo wydaje mi sie, ze na tyle ile znam dany temat to jeszcze za malo, zeby sie wypowiadac...a potem slysze tych innych, co sie chwala, a wcale nie maja pojecia...eeech..
A co jest najgorsze na swiecie? Jak sie zaczne czerwienic...to wtedy juz kleska na calego...a jesli ktos jeszcze zwroci mi na to uwage to ogarnia mnie juz totalny paraliz...
Az trudno uwierzyc, ze bylam kiedys nauczycielem...
ale jak widac, chyba mozna to jakos pokonac...czy tez przyzwyczaic sie do sytuacji...
Uff...ale sie rozpisalam....
A co jest najgorsze na swiecie? Jak sie zaczne czerwienic...to wtedy juz kleska na calego...a jesli ktos jeszcze zwroci mi na to uwage to ogarnia mnie juz totalny paraliz...
Az trudno uwierzyc, ze bylam kiedys nauczycielem...

Uff...ale sie rozpisalam....
-
- Początkujący ✽✽
- Posty: 469
- Rejestracja: 27 sty 2007, 14:49
- Choroba: CU
- województwo: opolskie
Re: Nieśmiałość a CD/CU
Agikkus te rumieńce są najbardziej denerwujące
kiedyś dopadały mnie wszędzie i bez powodów, a jak znalazł się problem to dopiero czułam się "wspaniale". Teraz czasem też się pojawiają ale nie jest tak jak kiedyś. Bardzo nie lubie być w centrum zainteresowania, nie lubie kiedy wszystkie "gały" są skierowane na mnie i zamiast się skupić na tym co mam powiedzieć myślę o tym "ciekawe co oni sobie teraz o mnie myślą i co mnie to tak naprawdę obchodzi
ale czuję się niezręcznie, że mogę czegoś nie wiedzieć co powinnam". Ale i tak idę do przodu, przełamuje chwilke zwątpienia 



Aniijjaa
- Shadowka
- Doświadczony ❃
- Posty: 1624
- Rejestracja: 26 cze 2007, 15:56
- Choroba: CU
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Piekary Śląskie/Żory
- Kontakt:
Re: Nieśmiałość a CD/CU
Ja się całę życie czerwieniłamAgikkus pisze:A co jest najgorsze na swiecie? Jak sie zaczne czerwienic...to wtedy juz kleska na calego...a jesli ktos jeszcze zwroci mi na to uwage to ogarnia mnie juz totalny paraliz...





- tom-as
- Ekspert ✿✿
- Posty: 6438
- Rejestracja: 22 lut 2006, 14:49
- Choroba: CD
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Oberschlesien / Las
Re: Nieśmiałość a CD/CU
to i mój 'problem' (tak tak) byłem baaardzo nieśmiały... teraz czasami też, ale już nie w takim stopniu.
ogólnie wyglądało to u mnie jak u Torvika.

może to co opisałem z nieśmiałością nie ma dużo wspólnego, ale ja to jakoś łącze.... jednak pomimo tego, że jakoś ujarzmiłem prześmiewców to dalej odczuwałem dużą nieśmiałość w kontaktach z innymi... ileż to było zmarnowanych okazji by np. kogoś poznać... i tak to sobie było raz lepiej raz gorzej do końca edukacji w technikum... później Crohn sie za mnie zabrał dośc poważnie i wylądowałem na stole operacyjnym... i właśnie po tym wydarzeniu coś się zmieniło... nie wiem jak, czemu... wiem, że od operacji jest inaczej (może nie o 180* ale tak powiedzmy 140*).. czasem mam chwile nieśmiałości... jednak komfort życiowy jest całkiem inny. Podejrzewam, że jakbym nie ta operacja to (pomijając działania Crohna) nie byłbym na pierwszym zlocie u Zena... na żadnym zlocie by mnie nie było bo bym po prostu sie bał kontaktu.
ogólnie wyglądało to u mnie jak u Torvika.
Zenobius pisze:W klasie w ktorej bylem bylo dwoch liderow, Jacek - "krol Hiphopu" i Mariusz - "ziomek"ktorzy byli ze soba skumplowani wtedy w miare i "rzadzili" klasa - tzn. narzucali swoje wszystkim.
Ja do tam doszedlem do klasy drugiej - a wtedy bylem juz wychudzony, dlugie wlosy, nosilem sie na czarno i sluchalem metaluwiec panom raczej do gustu nie przypadlem.
No ale gdy zaczalem sie im przeciwstawiac, jak oni robili dowcipy z kogos, to ja robilem dowcipy z nich, w obronie tej osoby. Jak robili dowcipy o mnie, to sie nauczylem tym nie przejmowac, tylko odpowiadac na zaczepkino i w koncu klasa stanela za mna i mnie wspierala w stawianiu oporu tamtym gosciom. Oni w koncu stwierdzili, ze jestem "spoko gosc", bo sie nie dalem rzadzic tak jak inni, a w klasie zapanowal mniej-wiecej rowny podzial i rowne prawa - czasem lecial HH a czasem Rock i Metal na przerwach
![]()
Mikrusia pisze:Tyle że ja nie miałam zbytnio przyjaciół, ani kolegów ze względów na mój niedosłuchodizolowałam się.
odnośnie szkoły... w podstawówce było nawet ok... początek roku szkolnego.. pirwsza klasa technikum i... po pierwszym tygodniu znikam na 1,5 miesiąca (szpiatal).. po powrocie mało kto mnie pamiętał i oczywiście co chwile były docinki odnośnie wyglądu i takie tam (wychudzony , mały itp)... w takich sytuacjach Ci, którzy tak mówią oczekują, ze sie będę odgryzał co z kolei znów napędzi ich by jeszcze bardziej mi dopiec. Więc troszkę ich wybiłem z tropu... jak mi coś dopiekli to się uśmiechnąłem i albo nic nie gadałem, albo w odpowiedzi.. sam sobie dogryzłem (z dystansem do samego siebie problemu nie mam)... na początku ich to zblokowało bo nie wiedzieli co odpowiedzieć... po jakimś czasie jak znów coś tam szło pod moim adresem to znów się nie rzucałem, że mają do mnei jakiś problem tylko znów sobie dowaliłem i troszkę im... po jakimś czasie coraz bardziej im oddawałem.. oczywiście cały czas żartami (nic na śmiertelnie poważnie) ... pod koniec pierwszej klasy już mogłem sobie pozwolić na dość swobodne odgryzanie się.. w połowie klasy drugiej byłem już 'swój'Edyta83 pisze:Najgorszy moment to była chwila, kiedy z podstawówki poszłam do liceum. Nowa klasa nikogo nie znałam i ciężko mi było z kimś się zaprzyjaźnić.

może to co opisałem z nieśmiałością nie ma dużo wspólnego, ale ja to jakoś łącze.... jednak pomimo tego, że jakoś ujarzmiłem prześmiewców to dalej odczuwałem dużą nieśmiałość w kontaktach z innymi... ileż to było zmarnowanych okazji by np. kogoś poznać... i tak to sobie było raz lepiej raz gorzej do końca edukacji w technikum... później Crohn sie za mnie zabrał dośc poważnie i wylądowałem na stole operacyjnym... i właśnie po tym wydarzeniu coś się zmieniło... nie wiem jak, czemu... wiem, że od operacji jest inaczej (może nie o 180* ale tak powiedzmy 140*).. czasem mam chwile nieśmiałości... jednak komfort życiowy jest całkiem inny. Podejrzewam, że jakbym nie ta operacja to (pomijając działania Crohna) nie byłbym na pierwszym zlocie u Zena... na żadnym zlocie by mnie nie było bo bym po prostu sie bał kontaktu.
ja miałem tak, ze w ogóle się nie odzywałem nawet jak coś wiedziałem... teraz z odzywaniem jest troche inaczej... jak czegoś nie jestem pewien to się nie odzywam (jak już się wtrące to zaznaczam, ze pewności nie mam), natomiast jak słysze, że ktoś o czymś tam gada i zaczyna wygadywać brednie to wtedy dopiero się wtrącam i mówię, że to inaczej jest (natomiast jak ken ktoś mówi sensownie a nie mam nic ciekawego do dodania to sobie siedzę cicho)Agikkus pisze:Wszystko zalezy od ludzi, ktorych spotykam i sytuacji. Jak sie jeszcze zaczne do tego stresowac, to zaczynam plesc glupstwa. A moja samoocena to juz jest strasznie niska. Chociaz spotykam ludzi w swoim zyciu, ktorzy przechwalaja sie czego to nie potrafia robic i jacy sa zdolni...ja nawet jak cos znam to siedze cicho, bo wydaje mi sie, ze na tyle ile znam dany temat to jeszcze za malo, zeby sie wypowiadac...a potem slysze tych innych, co sie chwala, a wcale nie maja pojecia...eeech..
- Alishia
- Aktywny ✽✽✽
- Posty: 728
- Rejestracja: 12 sty 2007, 19:34
- Choroba: CD
- województwo: opolskie
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Re: Nieśmiałość a CD/CU
Hmmm...może sama nieśmiałość nie ma nic wspólnego z chorobą.Ale stres jej towarzyszący na pewno.
Chyba warto trochę się wyluzować,zacząć zwalczać tą nieśmiałość.Żyj pełnią życia i zacznij się otwierać na innych.
Pozdrawiam:)
Chyba warto trochę się wyluzować,zacząć zwalczać tą nieśmiałość.Żyj pełnią życia i zacznij się otwierać na innych.
Pozdrawiam:)
- goniusia
- Aktywny ✽✽✽
- Posty: 650
- Rejestracja: 10 cze 2007, 21:06
- Choroba: CU
- województwo: dolnośląskie
- Lokalizacja: okolice Wrocławia
Re: Nieśmiałość a CD/CU
Nigdy nie byłam nieśmiała,zawsze bez problemu nawiązywałam nowe znajomości.Jestem pozytywnie zakręcona.Nawet do mojego męża pierwsza zrobiłam krok.Wszystkie sprawy w urzędach załatwiam sama bo mj mąż się wstydzi 

- ranka
- Mistrzunio ❃❃❃
- Posty: 3958
- Rejestracja: 18 gru 2005, 17:53
- Choroba: CU
- województwo: pomorskie
- Lokalizacja: 3 city
- Kontakt:
Re: Nieśmiałość a CD/CU
kiedys bylam niesmiala jak nie mialam CU.teraz raczej domagam sie swoich praw zawsze i wszedzie.moze to tak z wiekiem przychodzi? 

- Patryśka
- Doświadczony ❃
- Posty: 1303
- Rejestracja: 23 wrz 2006, 19:44
- Choroba: CD
- województwo: małopolskie
- Lokalizacja: Kraków, Gronków
Re: Nieśmiałość a CD/CU
To jest chyba najbardziej prawdopodobna opcjaranka pisze:moze to tak z wiekiem przychodzi?

- Patryśka
- Doświadczony ❃
- Posty: 1303
- Rejestracja: 23 wrz 2006, 19:44
- Choroba: CD
- województwo: małopolskie
- Lokalizacja: Kraków, Gronków
Re: Nieśmiałość a CD/CU
To tez po czesci prawda..Ale czy 5-letnie niesmiale dziecko po doswiadczeniach bedzie smiale
Trzeba tez dojrzec psychicznie do tego 

