
Zastanawiałam się, czy napisać tutaj, czy w używkach (jako nałóg), ale w końcu zdecydowałam, że jednak tutaj.
Mam problem. Duży. Co gorsze, mam go teraz, czyli w klasie maturalnej.
Czuję się kompletnie uzależniona od internetu. Nie robiąc nic konkretnego, spędzam w nim po kilka godzin dziennie, zamiast robić cokolwiek innego - czy zajmować się hobby (jak czytanie), czy zwyczajnie się uczyć. Siedzę i nic mnie nie może oderwać. Siedzę do późna w noc, tak, że sypiam po cztery godziny, mimo że nic do szkoły czy innych rzeczy konstruktywnych nie robię. Potem jestem niewyspana i sobie mówię - wrócę do domu i pójdę spać, trudno, niczego się nie nauczę, ale odeśpię. Guzik. Znowu siedzę do pierwszej, kiedy następnego dnia wstaję o piątej do szkoły. I nie jest to problem jedynie facebooka, bo jeśli sobie powiem "dzisiaj nie wchodzę na fejsa", to nie wchodzę. Mimo to przy komputerze siedzę i robię wszystko inne - czyli nic. Nawet mogę się gapić w pulpit i rysować myszką "kwadraciki", byleby tylko siedzieć przy komputerze.
Nie wiem co robić. Mam ten problem już któryś raz - około piątej klasy podstawówki również byłam silnie uzależniona od internetu, głównie od gier mmorpg (jak redoran); wracałam do domu, siadałam do kompa, siedziałam; w momencie przyjścia rodziców do domu - komputer off, po czym prośba- mamo, tak długo się dzisiaj uczyłam/coś robiłam, to mogę teraz usiąść do komputera? Zgoda była, więc siedziałam do wieczora. Nie robiłam nic, zero nauki (która mi nigdy nie była potrzebna, fakt), zero prac domowych. Miałam z pięć jedynek z matmy, w końcu jak mi nauczycielka zagroziła, że nie wstawi mi 6 na koniec, to się za siebie wzięłam i mi przeszło.
Mniej więcej w tym samym czasie nadużywałam też - że tak powiem - swojego bloga; codziennie notki (albo i kilka razy dziennie), dzieliłam się wszystkim, co się działo, a jak nie miałam czym, to setki razy poprawiałam sam wygląd i konstrukcję postów czy całego bloga.
Był też długi okres w okolicy końcówki gimnazjum albo początku liceum, kiedy nawet uzależniłam się od tego forum. Czytałam WSZYSTKIE nowe posty, z każdej dziedziny, nawet tych, które mnie nie interesują zupełnie. Przeszło mi chyba wtedy, kiedy zaczęłam nadużywać fejsa.
Ogólnie mam skłonność do takich uzależnień, miałam też kilka okresów uzależnień od książek - tak samo jak z komputerem, non stop. Prawie bez snu, czytanie do nocy, budzenie się w nocy czy rano - i czytanie, czytanie w drodze do szkoły i ze szkoły (cud, że nie wpadłam pod żaden samochód - chodziłam pieszo), podczas przerw i lekcji (kiedy się tylko dało). Podobnie gry na telefonie (krótki okres uzależnienia od Angry Birds). Było też nadużywanie gadu-gadu, czasem na komputerze, czasem na komórce - też non stop, a to przy wracaniu ze szkoły, w domu, całe popołudnie, wieczorem, w nocy.
Błagam, pomóżcie mi. Psycholog? Chodzę do psychologa, ale widuję go raz w tygodniu. Jeśli mi pomoże za dwa miesiące powiedzmy, to i tak zawalę maturę. Muszę coś ze sobą zrobić, a nie mam jak. Odłączenie internetu nic nie daje, bo potrafię tępo siedzieć przy kompie i czekać aż się włączy, albo nawet przeglądać i porządkować sobie muzykę i słuchać, starannie dobierając każdy utwór (co zabiera sporo czasu). Nawet, kiedy nie siedzę przy komputerze, to i tak nie jestem się w stanie wziąć za NIC konstruktywnego. W wakacje byłam się w stanie uczyć niemalże codziennie; jak już wyjdę z domu, to jakoś sobie daję rade i pracuję. Ale w domu? Kompletna porażka. Nic nie robię.
Czy ktoś miał podobnie? Czy ktoś ma pomysł jak się z tym zmierzyć? Błagam, pomóżcie.
CA