No wróciłam i zaraz Wam opiszę
Dzień pierwszy- poniedziałek:
Przyjęcie, wywiady itp.
Pani doktor nie może połapać się w mojej historii chorobowej- chaos

Po zebraniu wywiadu stwierdza, że obraz kliniczny- Crohn, histopat budzi jednak wątpliwości. Czyszczonko, bo we wtorek enterografia...
Dzień drugi- wtorek:
Na czczo pędzę na RM (enterografię), wypiłam grzecznie kontrast, z przyjemnością pozwoliłam założyć wenflon

Idę. Trzymali mnie tam z pół godziny, wymęczyli "proszę nabrać powietrza, wypuścić i nie oddychać" M_A_S_A_K_R_A :wow: Miałam 4 momenty, gdzie myślałam, że się uduszę
Podali kontrast do żyły. Dobrze, że mnie o tym uprzedzili, bo tak nieziemsko bolało, że myślałam, że mi rękę rozsadzi- ale potem przeszło...
Wróciłam na oddział i czyszczenia ciąg dalszy, bo tym razem wychodził, w sumie to wypływał kontrast
Dzień trzeci- środa:
Gastroskopia... na żywca
No OK- przeżyję, choć słuchając relacji mojej szpitalnej sąsiadki i dziewczyny z mojej sali to szczerze w to wątpiłam... Narygały się jak głupie- mówiły, że koszmar

No, ale myślę sobie, że każdy przechodzi to inaczej, jakoś stresowo na mnie to nie podziałało
Poszłam do pracowni. Oho- Natuśkę wzywają. Idę z uśmiechem na twarzy, grzecznie mówię dzień dobry i... "proszę się położyć"... Pierwsze co mnie zmartwiło i zasmuciło to fakt, że nie mogłam sobie pooglądać, bo ekran był nade mną...
Lekarz- starszy, myślę- doświadczony, a może rzeźnik?
Zabił mnie tym, że endoskop do przełyku wprowadzał pod kontrolą palców... Prawie mu je odgryzłam

Ale powaga... No bo wsadzał mi to na siłę, tu otwierać buzię, tu oddychać, tu jeszcze połknąć tę wredną rurę- nie mogłam ogarnąć, więc coś musiałam pominąć i pominęłam otwarcie buzi , czyli ją zamknęłam

A pan doktor: "proszę otworzyć usta!" i w pośpiechu założył ustnik. Ja myślę: "trzeba było tak od razu, a nie ryzykować własne inwalidztwo"

W sumie uwinał się facet, bo 5 min i po sprawie

Z 3 razy może mnie zarzuciło, ale spoko- loko

Troche sie wkurzyłam, bo była mowa o pobraniu wycinków na celiakię, a one nie zostały chyba pobrane, ale załatwię tę sytuację w przyszłym tygodniu

Po badaniu, cała obśliniona (śmiać mi się chciało

) wróciłam na salę- zanim tam ruszyłam sie ogarnęłam rzecz jasna

.
Pani doktor znów zleca czyszczenie, ale racji tego, że nie nie jadłam od czasu poprzedniego czyszczenia poprzestała na jednej saszetce Fortransu (dałam radę
![cwaniak :]](./images/smilies/cwaniak.gif)
)
Głodu dalsza część, bo w czwartek...
Dzień czwarty- czwartek:
... nocą zbudził mnie potworny ból brzucha i wymioty... Po trzecim razie pomyślałam, że jeszcze jedna wyciczka do WC i na czworakach wrócę do pokoju... Rano wstaję masakra- zawroty głowy, mdłości... ech, nieciekawie... Nie wiem, czy to ten Fortrans mnie tak zmarnował, czy co, ale generalnie słabo mi się robiło jak 150...
Kolonoskopia na żywca
Pan doktor widząc mnie na korytarzu wita miłym: Dzień dobry pani Natalio, dziś widzimy się na kolonoskopii?

Taaaaaak!
Idę
W pewnym momencie myślę, że jestem tak wykończona tym czyszczeniem, że aż zobojętniała i nawet ta kolonka mnie nie ruszała...
Usiadłam i czekam. Jedna kobieta wychodzi z endoskopii jakby z krzyża zdjęta- no nieciekawie to wyglądało, facet który czekał tez na kolo, aż się oglądał za nią

Przychodzi pani i słyszę magiczne: "Pani Natalia (...)"
Tak to ja, miło mi

Wstaję i idę

Pani ładniuchno mi pokazała gdzie się obnażyć i ... wychodzę
I znów się rozżaliłam, że nie zobaczę flaka od środka, bo ekran nade mną

Pani podała mi lek, który miał mnie oszołomić, ale jedyne co mi się zrobiło to to, że myślałam, że puszczę pawia i tak też mi się działo podczas kolono...
Ale nie puściłam

Doktor endoskop wpraowadził- spoooko luuuuz

Potem mówię, że chciałam sobie pooglądać z nim, a tu co... A dr mi na to: "to dalej na plecy i oglądamy" skierował ekran w moją stronę i wszystko widziałam
Spoko było- mimo wszystko wolę kolono niż gastro

No może bardzo bolało w okolicy zespolenia, ale dało się przeżyć. Z resztą akurat temu lekarzowi mogłam pozwolić na takie badanie, nad innym bym się zastanowiła. I jeszcze była sympatyczna pani doktor

Nie, no generalnie to mi się podobało
Potem pojechałam na salę obserwacyjną na jakieś pół godziny i na salę. A tam? Wynosić mi się karzą, choć planowana do wypisu byłam na piątek- ale jeśli mnie nie chcą to nie
No, a o wynikach mego pobytu w kolejnym poście, bo Was zanudzę
