czesc wam wszystkich! moja historia jest długa i nie zakończona, rok temu bylam idealnie zdrowa, zaszlam w ciąży 30 czerwca. Wyniki krwi morologia idealna, w 6 miesiącu zaczeły sie bole pachwinowe po lewej stronie, lekarz ginekolog powiedzial że to normalne w czasie ciązy bo rozszerza się macica , ok

to wytrwam, tak przechodzilam do 34 tygodnia, zaczęly się bóle kręgosłupa, to juz poród pomyslalam i z męzem do szpitala pojechalismy tam zostalam przyjeta na patologie i lezalam 2 tygodnie, 36 tygodniu ciązy w szpitalu zaczęly sie wymioty i biegunki, podejrzewali wyrostek, wzieli mnie na cesarke z operacja, dziecko urodzilo sie zdrowe, synek, Oliwier, a tu co sie okazało? niedrożność przewodu pokarmowego jelita krętego 30 cm od zastawki bauchina, ropien miedzypetlowy

, ewakuacja ropnia miedzypetlowego, podejrzewali chorobe cd, i po tygodniu wypuscili mnie z dzidzka do domu, dopiero zaczely sie problemy, co tydzien z powrotem do szpitala bo mialam bole kregoslupa i biegunki, 2 kolonoskopie, po 2 m-cach nastepna niedroznosc ze strasznymi bolami i powazna operacja na brudno, wycieli mi 40 cm jelita cienkiego i wyrostek robaczkowy oraz oczyszczenie otrzewnej z ropy, teraz zyje ze stomią w sierpniu mam miec wlożonego faczka do środka, wynik wyszedł ze ta bakteria moze odpowiadac chorobie crohna ( ta bakteria przypomina ziarna grużliczopodobne) lekarze mowili i tak wyszlam lekko z tej sytuacji. Nigdy nie mialam biegunek, bóli brzucha zadnych problemow z jelitami, i co wy na to? strzeliła choroba jak piorun! synek juz ma 4 miesiace i rosnie zdrowy jak na drożdzach. pozdrawiam was

wszystkich
