Mam 20 lat, na CU choruję już 8, a od 4 leczę się w Londynie. Aktualnie jestem na Imuranie – 100mg dziennie i Pentazie – 4g dziennie. 2 tygodnie temu urodziłam zdrową dziewczynkę. Ale od początku...
W lutym zaczęło się zaostrzenie – miałam bóle brzucha i biegunkę, spałam praktycznie cały czas i mało jadłam. W marcu spóźniała mi się miesiączka, ale w pierwszej kolejności powiązałam to z pogorszeniem choroby. Wiedziałam jednak, że jest możliwość, że mogłam zajść w ciąże i zrobiłam test, który wyszedł pozytywny.
Od razu skontaktowałam się ze specjalistą w sprawie leków i według zaleceń brałam je całą ciąże, jako że nie stwarzają zagrożenia dla dziecka i są bezpieczne. Przepisano mi również wlewki z mesalazyny i pianki sterydowe Colifoam, które również bezpiecznie można stosować w ciązy. Wlewek nie brałam w ogóle, bo zbyt ciężko było mi je utrzymać. Za to pianki uratowały mnie kilka razy w czasie ciąży(gdyż choroba uciszała się, a za chwilę znów dawała się we znaki). Są naprawdę super – mała dawka rano i wieczorem, której nawet nie czuć i szybkie działanie – jedno opakowanie mi starczało, żeby odczuć poprawę.
W 10tc byłam w Polsce i umówiłam się na wizytę z ginekologiem, który stwierdził bardzo silną ciąże. Serducho mocno biło, a dzieciaczek był bardzo ruchliwy

Z niecierpliwością czekałam na ten 16 tydzień, bo było ze mną źle. Do kibelka biegałam 20, jak nie więcej razy dziennie. Na wizycie w szpitalu chcieli mi zaglądać w jelita, żeby zobaczyć, jaka tam jest sytuacja, ale się nie zgodziłam. Lekarz powiedział mi wtedy, że przy takim zaostrzeniu jest większe ryzyko poronienia i powtarzał mi to na każdej wizycie. A na końcówce 15 tygodnia nastąpiła ogromna poprawa – wszystko ustało, a ja czułam się super.
W 20 tygodniu robiłam już 3 USG i na każdym z nich z dzieckiem było wszystko w porządku – ciąża rozwijała się książkowo, bez żadnych wad genetycznych.
W 22 tygodniu nastąpiło małe pogorszenie. Brałam wtedy ślub, przyjeżdżało do nas mnóstwo ludzi, a toaleta w domu tylko jedna. Bardzo stresowałam się tym, że rano 15 osób będzie brało prysznic i martwiłam się, ze co ja zrobię, jak będę musiała skorzystać z kibelka, jak ktoś się będzie kąpał. No ale, jakos to przeżyłam – wszyscy byli ostrzeżeni, że jak coś to mają chwilkę, żeby ewakuować się z łazienki ;D I nie raz musieli uciekać z niej biegusiem, żeby mi ją zwolnić ;D
24-26 tydzień podróż poślubna na Teneryfie i z chorobą było okej. Lot był ciężki, bo męczyły mnie gazy i całą podróż nie mogłam się załatwić i byłam w stresie, że mnie złapie potrzeba w nieodpowiednim momencie. Na wyspie brzuch w ciągu dnia pobolewał sporadycznie, ale późnym wieczorem do apartamentu wracałam biegusiem, bo wtedy mnie cisnęło – jak już byłam prawie na miejscu.
Ostatnie tygodnie ciąży dały mi się we znaki i już miałam dość – bóle pleców, brzucha, pachwin, kiepsko mi się spało, byłam mega śpiąca, miałam bolesne hemoroidy i z jelitami mi się coś powaliło. Do kibelka biegałam zawsze rano, o 7 godzinie(czasem robiło mi się to w nocy) i przez około dwie kolejne godziny co chwilkę mnie cisnęło, ale nie mogłam się załatwić – okropność. Teraz po porodzie to ustało(tfu, tfu).
Mimo, że wyczytałam w necie o przedwczesnym porodzie przy tej chorobie i zaostrzeniu, urodziłam w terminie według OM.
Urodziłam naturalnie. Skurcze męczyły mnie cały tydzień i już miałam wszystkiego serdecznie dość. W dniu porodu bóle były okropne i wspomagałam się gazem rozweselającym, który nic nie dawał. Później dostałam zastrzyk – Petydyne i trochę się wtedy przespałam, bo skurcze nie były bolesne. Jak znieczulenie zaczęło puszczać myślałam, że posram się z bólu. Czułam, jakby mnie rozrywało lub łamało wpół. Jak miałam 9cm rozwarcia i zbliżały się parte zaczęłam panikować, że muszę iść do kibelka(Całą ciąże panikowałam i marudziłam, że boję się, że zrobię kupę podczas porodu. Kupy podobno nie zrobiłam, ale mi się wydawało, że jednak zrobiłam podczas pierwszego parcia). Pęcherz płodowy przebiła położna, parłam 4 minuty(bolało jak cholera i darłam się przy tym jak głupia

Po porodzie, jak byłam taka obolała, bałam się jak to będzie z załatwianiem. Ale nie miałam z tym problemów, bo załatwiłam się bez problemów i bóli.
Przez I i II trymestr schudłam 10 kilogramów, między innymi przez to, że unormowały mi się hormony po 3 letnim braniu sterydów(nie biorę ich od 2 lat). Pod koniec III trymestru kilogramy zaczęły wracać i do końca ciąży wróciłam do wagi początkowej. Od porodu do tej chwili schudłam 10kg i ku mojej uciesze chudnę nadal ;>
Córkę karmię piersią i konsultowałam to z lekarzem. Według badań, leki które biorę tylko w małym stopniu przenikają do mleka i nie szkodzą dziecku. Jedyne co, to mam zmniejszoną dawkę Pentazy z 4 na 3gramy dziennie.
W styczniu/lutym będę miała wizytę w szpitalu, więc jak dowiem się czegoś nowego w sprawie karmienia to podzielę się informacjami.