Moja choroba jak na razie nie jest zdiagnozowana. Co prawda lekarka twierdzi, że to ZJD ale ja nie do końca jestem pewien czy tak jest.
Zaczęło się w zeszłym roku kiedy kilka razy przed wypróżnieniem miałem ostre bóle w lewej części brzucha na dole, które ustępowały od razu po wypróżnieniu. Nie zdarzało się to za każdym razem, więc zbagatelizowałem problem...
Jednak w tym roku jakieś 2 miesiące temu miałem pierwszy "atak", objawił się on mocnym skokiem ciśnienia oraz ogólnym niepokojem i uczuciem zimna (telepanie jak u alkoholika)...
Cały stan trwał około godzinę czasu, do momentu aż udało mi się uspokoić i pójść spać.
Rano byłem osłabiony i ogólnie źle się czułem, wtedy jeszcze tego nie kojarzyłem ani z jelitami ani z nadciśnieniem.
Po około miesiącu czasu poszedłem pierwszy raz do lekarza, gdzie internistka zdiagnozowała u mnie nerwicę i dała lek Oxazepam oraz poleciła zapisać się do Psychiatry. Poza tym dała skierowanie na EKG, Krew i mocz.
Zrobiłem badania dzień później, a EKG dwa dni później jak już miałem pozytywne wyniki moczu i krwi... w trakcie badania EKG znowu skoczyło mi ciśnienie co zostało przez lekarkę która robiła mi EKG skwitowane "jest Pan szybki"... z tym EKG od razu udałem się do Internistki, zmierzyła mi ciśnienie i okazało się, że miałem 160/100, powiedziałem jej o tym, że matka była ciśnieniowcem i przepisała mi BETO które biorę do dnia dzisiejszego...
Po kilku dniach znowu udałem się do przychodni bo tym razem dawało o sobie znać jelito ale nie tak jak wcześniej tylko trochę inaczej - zacząłem mieć zaparcia oraz pieczenie i uczucie jakby mi ktoś kij wsadził z tej lewej strony co wcześniej miałem ostre bóle.
Lekarka mnie przebadała ręcznie ale pod naciskiem z lewej strony nic nie bolało... natomiast z prawej strony odczułem ból jak nacisnęła... ale to mi na razie nie doskwiera.
Dostałem od niej jakieś leki ale już nie pamiętam jakie...
Po tej wizycie znajomy polecił mi Gastrologa w Wawie do którego się udałem... po przedstawieniu mu sytuacji dowiedziałem się że faktycznie może to być ZJD no ale zrobił mi USG jamy brzusznej na którym wyszło, że mam jeden kamień o średnicy 2,5 cm w woreczku żółciowym a tak poza tym to wszystko jest ok... Jedna (lewa) nerka jest dwucośtam i jak to on określił "stąd też mogą być te skoki ciśnienia" - no ale ja te skoki tak zauważalne mam od 2 miesięcy a wcześniej mi to aż tak nie dawało w kość.
Dostałem od niego probiotyki, no spa i coś tam jeszcze i powiedział, że więcej będzie można powiedzieć po kolonoskopii a moje objawy osłabienia mogą być związane z kamieniem... zwątpiłem...
Poszedłem po rozum do głowy, bo kolonoskopię mam dopiero 7 listopada... kupiłem w aptece test na Helicobactera, który wyszedł pozytywnie, poleciałem z tym testem do przychodni i dostałem antybiotyki i pompę... brałem to tydzień czasu i faktycznie problemy zdrowotne ustąpiły (oczywiście poza testem miałem typowe objawy dla HP (przelewanie w brzuchu, wzęcia itp itd) aż do dnia wczorajszego gdzie znowu zaczęło dawać znać o sobie jelito, co prawda po probiotykach częstość wypróżnień jak i jakość ich się ustabilizowała ale... no właśnie nadal z lewej strony mam uczucie jakby mi ktoś patyk wsadził (takie niby odrętwienie w środku) poza tym robi mi się jakaś gulka przy odbycie a do tego znowu skacze mi ciśnienie... dzisiaj 2 godziny temu miałem 184/120 przy pulsie 70 a skoczyło jak siedziałem na krześle, skok ciśnienia poprzedził dziwny - nie wiem jak to nazwać inaczej - jakby mi coś przeskoczyło w tym miejscu gdzie mam odrętwiałe jelito i od razu po tym ciśnienie do góry i osłabienie że ledwo na nogach stałem, wziąłem valusen na uspokojenie i połówkę BETO (mam brać dodatkowo właśnie jak mi ciśnienie skoczy w ciągu dnia bo normalnie biorę jedną tabletkę dziennie - rano)...
Kolonoskopie mam za miesiąc, czuję się w tym momencie wypluty po tym skoku ciśnienia (teraz jest w normie) i tak jest za każdym razem po skoku ciśnienia... czasami kuje mnie serducho ale to może faktycznie jest nerwowe... już nie wiem co o tym wszystkim sądzić... zaczynam powoli przekonywać się do tego, że moje skoki ciśnienia są po prostu spowodowane jakimś zaburzeniem w jelicie grubym... pytanie tylko do was mam jedno...
Czy jest to możliwe aby ciśnienie skakało tak do góry przez jelito grube? Czy może po prostu faktycznie coś mi się poprzestawiało w mózgu?

Wygląda na to, że z żołądkiem jest wszystko ok, badania wyszły dobrze (ekg krew, mocz) usg po za tym kamieniem też w porządku (woreczek pójdzie do usunięcia po załatwieniu sprawy z jelitami) no i została kolonoskopia, która pewnie w końcu da mi odpowiedź na moje dolegliwości...
Wypróżniam się raz góra dwa razy dziennie (przed braniem antybiotyków na HP miałem zaparcia i biegunki na zmianę i stolce były różne od żółtych do śluzowatych) teraz wygląda na to, że jest ok.
Ale co może oznaczać to uczucie odrętwienia po lewej stronie? Tak mniej więcej od pępka do kości biodrowej...
Bardzo bym prosił o jakiekolwiek sugestie szczególnie dotyczące tego skoku ciśnienia spowodowanego jelitem (czy to jest w ogóle możliwe?). Wiem, że są tutaj ludzie o wiele bardziej chorzy ode mnie ale uwierzcie mi, że czuję się czasami tak osłabiony, że ledwo stoję na nogach

Dziękuję i pozdrawiam
[ Dodano: 02-10-2010 ]
a właśnie zapomniałem o jednym - w ciągu dwóch miesięcy schudłem około 10 kg... początkowo 7 kilo do momentu rozpoczęcia leczenia na HP.... ale od 3 dni znowu waga idzie w dół... przedwczoraj ważyłem 81 kilo, a dzisiaj już 79,6