No więc zgłupiałem do reszty... miałem jakiś czas temu kolonoskopie i wyszło mi w pobranej próbce zapalenie jelita. lekarze ze szpitala powiedzieli że to nieswoiste zapalenie jelita i posłali mnie do pani gastrolog bo powiedzieli że oni są od wycinania tylko

. no to ok poszedłem na wizyte i dostałem... duspatalin no nic nie będę się kłócił w końcu lekarz wie lepiej. powiedziała że stan zapalny to wynik zaparć i biegunek a że nie ma krwi to nie mam się czym przejmować (miałem na zmiane

)... w 1,5 m-ca zmieniło się tylko tylko tyle że zaparć nie mam ale za to raz dziennie lece do kibla (to w tych normalnych okresach) tak na 1h-2h i wszystko było by fajnie gdyby to działo się wieczorem, niestety najczęściej ma to miejsce w granicach 9-12 i albo siedzę w kiblu w szkole albo jak mnie weźmie wcześniej to zostaje w domu do tego dochodzi ciągłe uczucie niepełnego wypróżnienia... jak się nasila to siedzę po kilka razy.
Niestety jestem w klasie maturalnej i mimo, że ten semestr udało mi się zaliczyć (3 pierwsze m-ce miałem na zmianę zaparcia i biegunki więc dało rade chodzić) to martwię się następnym bo jest strasznie krótki a mi coraz gorzej

.
Jakiś tydzień temu poszedłem znowu i znowu duspatalin tyle że doszły jeszcze gasec i pankreatyna.
I tu się pojawiają moje wątpliwości: czy nie powinienem mieć leczonego stanu zapalnego??? (czyli niekompetencja lekarza), czy może to wszystko to moja psychika??? (czyli powinienem pójść do psychiatry).
Z góry dzięki za pomoc w doborze metody
