Ogromnie żałuje że dopiero teraz zacząłem się wczytywać w forum. Od ponad roku usilnie walczę z crohnem i momentami mam już tak go serdecznie dość że mi się wszystkiego odechciewa.
Moja "przygoda" z nzj zaczeła się w 2002 roku kiedy to zdiagnozowano u mnie CU. Po ponad rocznym leczeniu wydawało mi się że wszystko jest w porządku, nie miałem żadnych dolegliwości, odstawiłem nawet leki i zupełnie nierozsądnie zapomniałem o chorobie. Do czasu. Jesienią 2007 zacząłem słabnąć, miewałem nocne gorączki, zupełnie nie wiedziałem co się dzieje. Gdy przyszła uczelniana sesja pojawiły się bóle brzucha. Z początku ignorowałem mając nadzieje że same przejdą. Niestety tylko narastały. Zanim udało się dostać na jakieś badania u gastrologa (kazał zgłosić się za 2 tygodnie, gdy ja już się zwijałem z bólu ! ) trafiłem do szpitala i straciłem wyrostek. Poleżałem parę dni, wypisali mnie i tyle. Naprawdę uwierzyłem że wszystkiemu winny był ten wyrostek. Oczywiście bóle wróciły tak szybko jak tylko skończyłem brać metronidazol. W miedzy czasie udało się trafić w fachowe ręce do poradni gastrologicznej w Tychach. Po endo i kolonoskopii lekarz orzekł CD (stan zapalny w jelicie cienkim), co potwierdziły badania hist-pat, tym samym wykluczając poprzednią diagnozę sprzed 6 lat.
Od maja tamtego roku próbuje nauczyć się żyć z chorobą co nie bardzo chce mi wychodzić. Straciłem sporo kilogramów jesienią i zimą (spadłem na 46kg przy 175cm wzrostu

(Mam nadzieje że nie zanudziłem was swoja historia

Witam i pozdrawiam
Piotrek