wczoraj byłem u dzieciaków i wnuków, taka mikołajkowa wizyta, choć i wnuk jeden też Mikołaj

.
Ciasta moje okazało się, że było dobrze "wypieczone", żony zupełnie inne...mieli problem które "lepsze ".
Jadąc "5" grzecznie, czyli ok. "110" czułem się jak zawalidroga na szosie..czy ludzie stracili naprawdę szacunek do innych, a swoje i pasażerów życie (często dzieciaków) mają już za nic ?
Przecież dla nich nawet 150 to za mało...straszne.
A wieczorem spadł śnieg, jak spadł, tak znikł..znaczy deszcz go spłukał i rano 5 C i ok..
Zaczyna się świąteczny koktajl pogodowy.Ciekawe czy w wigilię będzie śnieg ?
W Sylwestra to pewnie wieczorem będzie na plusie, a rano na dużym minusie...jak zawsze.
Tak w ogóle, to chyba czas zacząć świąteczną gorączkę..w końcu to już za 2 tygodnie.
Żona ma całkiem przekichane, 2 tygodnie wyjazdy na rehabilitacje (nieźle to sobie wymyśliła), później zakupy codzienne, czyli wraca po kilku godzinach zmęczona i pada..
No i kto w końcu te święta przygotuje ?
..i dlaczego znowu ja?
Póki co, to ciasto na pierniki już kilka tygodni dojrzewa w piwnicy, jest już dojrzewający schab w ziołach, będzie i domowy baleron gotowany..pstrągi oporządziłem i są w zamrażarce...
..a przecież będą dzieciaki z wnukami..oni chcą tylko choinkę ubrać, ale ze ścięciem jej zaczekam na nich

..niech wiedzą że to trochę pracy też kosztuje ..