Odświeżam temat
Witajcie
Od dłuższego czasu borykam się z problemami ze skórą, zaczęło się tuż po moich 30 urodzinach i tak z przerwami ciągnie się do dziś

Z 3 lata temu całkiem ładnie przeleczyłam się Duaciem, niestety długotrwale stosowany przestał działać. Później był Epiduo, który bardzo ładnie spalił mi skórę na twarzy

Ponownie wróciłam do Duacu, który niestety już nie zadziałał zbyt dobrze. Później miałam cykl 6 zabiegów Azelaciem, po których na początku było super, a po mniej więcej 3 miesiącach wysypało mnie jak nigdy dotąd

Poszłam do innego dermatologa, pani zapisała mi jakąś nowość (Acnatac), z której początkowo nie byłam zbyt zadowolona, ale po jakimś czasie (co najmniej po 2 miesiącach stosowania) cera zrobiła się IDEALNA (myję twarz Vichy Normaderm i przecieram spirytusem, a na dzień stosuję krem Hydrazen Lancome). Raz w tygodniu robiłam też peeling.
Niestety 3 grudnia ze względu na zaostrzenie zaczęłam brać Encorton i moja wielomiesięczna kuracja poszła w pipą

mam wysypane całe czoło (policzki, brodę i nos mam ok). 6 grudnia byłam na mikrodermabrazji, gdzie kosmetyczka powiedziała, że nawet nie proponuje mi żadnej ampułki, bo z moją skórą jest super

Jutro umówię się do dermatologa, ale jak na razie nie wiem co mam zrobić.
Czy ktoś z Was miał może po Encortonie paskudną wysypkę, która jakimś cudem zniknęła? Przeczytałam cały wątek i z chęcią spróbuję też z kwasami DIY

ale potrzebuję coś "na już"?