Ja tam rozumiem ziarnoprawdy i jedyne co mogę doradzić, to właśnie jakąś zajawkę żeby nie myśleć o rzeczywistości, każdy ma jakieś wymagania wobec życia, ja np z chorobą nigdy się nie pogodzę i jej nie zaakceptuję, możecie pomyśleć o mnie źle, a jeżeli miałbym mieć stomię, kolektomię to bym nie chciał żyć, to już dla mnie nie życie... Przepraszam, ale taki jestem, zawzięty, mam taki charakter i tyle. Wiadomo, najlepiej dla nas pogodzić się z chorobą, racjonalne, ale ja jestem takim osobnikiem, który z chorobą się nigdy nie pogodzi, tym bardziej widząc to jak żyją inni i jest to dla mnie olbrzymi cios, już teraz moje życie to 50% życia, robienia tego co robią inni, zdrowi ludzie, mówię o zaostrzeniach, a też mam często... I wolę się buntować! Może głupek ze mnie, no ale... przejdzie z wiekiem, mam nadzieję.
Prawda jest taka i nikt tego nie podważy, jedni się godzą i jakoś żyją, ciągną dalej. Inni się nie godzą, pojawia się bunt, to normalne zachowanie, które opisuje psychologia, często właśnie zamykają w sobie, uciekają w używki i inne rzeczy...
Pytanie co jest na dłuższą metę lepsze, tylko niektórzy tego nie zrozumieją (nie wiem, może powinienem pochorować jeszcze z 10 lat to mi minie), że dla mnie, dla ludzi w moim wieku, w dzisiejszym świecie, gdzie jest inne życie niż dawniej, nam chorym, którzy często chorują ciężko odnaleźć się w środowisku, normalnie funkcjonować. W tym wieku jest potrzeba akceptacji, realizowania nawet małych celów, chociażby głupie przykokszenie na siłowni, co wiele chłopaków robi, imprezy w tym wieku, dziewczyny, gdzie na to czas? Kiedy np mi od miesiąca prawie doskwiera choroba... Niestety niektórym tego nie przetłumaczę nigdy. Ja pragnę żyć jak normalny człowiek, wyjść na siłownię, bo koledzy chodzą i pytają się czy idę z nimi, pójść na imprezę, nie czuć się zmęczonym, cieszyć się jak inni, nie martwić się czy będzie biegunka czy nie... Niestety, niektórzy się na to godzą, na inne trochę życie, ja się z tym nigdy nie pogodzę i również popadam w bunt... Peace
Kinia87 pisze:a tym bardziej nie uważam i nigdy nie uważałam by choroba miała być powodem do nie poznania chłopaka...przecież prosić nikogo nie bede
to jest sprawa osobista, przeczytaj to
ziarnoprawdy pisze:Mam głęboką depresję związaną z chorobą, nie chcę mieć dziewczyny, bo nie czuję się facetem, w dodatku na dziecko nigdy się nie zdecyduję bo zawsze jest ten procent przekazania choroby. Możecie mówić co chcecie, ale to dla mnie za dużo, pewnie i tak tego większość nie zrozumie.