Wiedza z zakresu choroby, i wpływ na psychikę
: 14 lis 2013, 12:51
Przeglądam to forum ostatnim czasy i jakoś nasuwają mi się pewne refleksje.
Ot, tak czasami lubię zadawać sobie trudne pytania, jak tylko mam na to czas i ochotę. Znowu mi się włącza jakieś racjonalistyczne myślenie.
Od dawna zastanawiam się czy wiedza wam bardziej pomogła czy zaszkodziła/bądź szkodzi?
Chodzi o edukację (wiedzę medyczną i psychologiczna) w zakresie choroby oczywiście. Jak to ogólnie jest?, Słyszę rzeczy o niepotrzebnym nakręcaniu się, przyjmowaniu, że najgorsze dopiero nadejdzie, że choroba jest wynikiem równania, którego na końcu wychodzi i tak wiadomo co.
Musze przyznać, że mało się interesuje chorobą Leśniowskiego Crohna, a przecież mnie to także dotyczy. Czy to dobrze, czy źle? Nie wiem, ale to jest fakt. Jak dotąd mi to nie przeszkadzało. Są rzeczy, które po prostu mnie bardziej cieszą w życiu, i nawet jak było tragicznie, to nie szukałem odpowiedzi na pytania z chorobą związane. Wychodziłem z założenia: „Im mniej człowiek wie, tym łatwiej mu żyć. " a, czytając wątki na forum, naprawdę widzę, że ludzie maja problemy, których ja nie ogarniam i mnie to wręcz przeraża. Chyba jestem zbyt wrażliwy na te wszystkie problemy ludzkie
.
I niby jestem taki ja większość was tutaj, a nie czuje się taki. Niby jestem, a tak jak by mnie nie było. Czasem się łapie, lepsze i gorsze kontakty, ja nie czuje, że złapałem z wami kontakt.
Mam wrażenie że jestem jakiś inny (dziwny?) 3 lata z chorobą (śledziłem
forum krótko już w 2010), a tak jak bym był na innym pułapie, grał w innej lidze, a przecież rożne w życiu przechodziłem momenty. I jeśli chodzi o chorobę, i o mnie to widzę, dobre rzeczy, ze złej strony.
Nie lubię jak mi ktoś odpuszcza, żadnej taryfy ulgowej, żadnego pobłażania, ani ustępowania. Twarde prawo, ale prawo.
Powiedzcie mi.
Czy to już czas żeby to sobie odpuścić? Przestał szukać odpowiedzi na pytania, które także mnie dotyczą (Dlaczego ja?, ile jeszcze z tym się będę szarpał itp), a wychodzi na to, że mam je gdzieś daleko na liście, na szarym końcu, i się tym nie zajmował.
To tyle, mam nadzieję, że dzięki wam upewnię się w przekonaniach, swoich poglądach (a trzeba je mieć bo obojętność jest moim zdaniem bez sensu), albo jeszcze raz je przeanalizuje, bo mam wrażenie, że gdzieś się pogubiłem w tej wiedzy
, albo Choroba Leśniowskiego-Crohna przestała mnie po prostu tak interesować i widzę ważniejsze sprawy wyżej.
Coś jeszcze, chciałem dodać, ale zapomniałem
Czekam na wasze zdanie, również to o czym sądzicie.
Ot, tak czasami lubię zadawać sobie trudne pytania, jak tylko mam na to czas i ochotę. Znowu mi się włącza jakieś racjonalistyczne myślenie.
Od dawna zastanawiam się czy wiedza wam bardziej pomogła czy zaszkodziła/bądź szkodzi?
Chodzi o edukację (wiedzę medyczną i psychologiczna) w zakresie choroby oczywiście. Jak to ogólnie jest?, Słyszę rzeczy o niepotrzebnym nakręcaniu się, przyjmowaniu, że najgorsze dopiero nadejdzie, że choroba jest wynikiem równania, którego na końcu wychodzi i tak wiadomo co.
Musze przyznać, że mało się interesuje chorobą Leśniowskiego Crohna, a przecież mnie to także dotyczy. Czy to dobrze, czy źle? Nie wiem, ale to jest fakt. Jak dotąd mi to nie przeszkadzało. Są rzeczy, które po prostu mnie bardziej cieszą w życiu, i nawet jak było tragicznie, to nie szukałem odpowiedzi na pytania z chorobą związane. Wychodziłem z założenia: „Im mniej człowiek wie, tym łatwiej mu żyć. " a, czytając wątki na forum, naprawdę widzę, że ludzie maja problemy, których ja nie ogarniam i mnie to wręcz przeraża. Chyba jestem zbyt wrażliwy na te wszystkie problemy ludzkie

I niby jestem taki ja większość was tutaj, a nie czuje się taki. Niby jestem, a tak jak by mnie nie było. Czasem się łapie, lepsze i gorsze kontakty, ja nie czuje, że złapałem z wami kontakt.
Mam wrażenie że jestem jakiś inny (dziwny?) 3 lata z chorobą (śledziłem
forum krótko już w 2010), a tak jak bym był na innym pułapie, grał w innej lidze, a przecież rożne w życiu przechodziłem momenty. I jeśli chodzi o chorobę, i o mnie to widzę, dobre rzeczy, ze złej strony.
Nie lubię jak mi ktoś odpuszcza, żadnej taryfy ulgowej, żadnego pobłażania, ani ustępowania. Twarde prawo, ale prawo.
Powiedzcie mi.
Czy to już czas żeby to sobie odpuścić? Przestał szukać odpowiedzi na pytania, które także mnie dotyczą (Dlaczego ja?, ile jeszcze z tym się będę szarpał itp), a wychodzi na to, że mam je gdzieś daleko na liście, na szarym końcu, i się tym nie zajmował.
To tyle, mam nadzieję, że dzięki wam upewnię się w przekonaniach, swoich poglądach (a trzeba je mieć bo obojętność jest moim zdaniem bez sensu), albo jeszcze raz je przeanalizuje, bo mam wrażenie, że gdzieś się pogubiłem w tej wiedzy

Coś jeszcze, chciałem dodać, ale zapomniałem

Czekam na wasze zdanie, również to o czym sądzicie.