Spadek formy.
Moderatorzy: Anette28, Moderatorzy
- Cinimini
- Znawca ❃❃
- Posty: 2451
- Rejestracja: 27 maja 2006, 10:25
- Choroba: CD
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: łódź
- Kontakt:
Spadek formy.
Od około tygodnia czuję się fatalnie...
Biegunka, utrata wagi (47 kg), bóle brzucha, gorączki do 39 st. i ogólne osłabienie, poczucie zmęczenia, wyczerpania... Nie mam ochoty ani energii na nic. To wszystko razem sprawia, że i psychicznie jestem 'do niczego', rozdrażniona, zdołowana nie wiem jak sobie ze sobą poradzić.
Co gorsze nie wchodzi w grę żadne zwolnienie na 'nabranie sił', bo jak wszędzie są okresy urlopowe i aktualnie tylko ja zostałam na 'posterunku'. Poza tym w pracy i tak już mam na pieńku przez częste L4.
Niby mam świadomość skąd to pogorszenie mojego zdrowia... Bądź co bądź od początku maja do połowy lipca żyłam w permanentnym stresie.
- przygotowania do ślubu w trakcie, których mama wylądowała w szpitalu i wszystko stanęło pod znakiem zapytania.
- ślub
- poważna operacja mamy
- mój zabieg chirurgiczny (zmian okołoodbytniczych) (L4)
- napięcie związane z końcem pisania mgr, poprawkami pod presją czasu itd.
- napięcie związane z załatwianiem kredytu mieszkaniowego
- wizyta pogotowia w nocy i poród kamieni nerkowych (L4)
- poważna, stresująca, nieprzyjemna rozmowa z szefem na temat mojego zdrowia i częstych L4, które zaczynają przeszkadzać "zespołowi"
- no i wreszcie obrona mgr
... jak na 2 miesiące to całkiem sporo miałam tych przeżyć 'stresogennych'... a teraz to wszystko daje efekty... Tylko właśnie jak wcześniej pisałam najgorsze jest to, że nie mogę pozwolić sobie na zwolnienie, po pierwsze dlatego, bo nie ma kto mnie zastąpić, po drugie i tak już mam żółtą kartkę od szefa... I co ? Pozostaje mi tylko zaciskanie zębów, garść tabletek i marsz do pracy... Nawet nie mam jak wybrać się do swojego opiekuna od terapii biologicznej - bo tam mogę pojawić się tylko w godzinach swojej pracy.
To wszystko strasznie mnie dołuje, a zwłaszcza to, że muszę wybierać między zdrowiem, a pracą... Niby powinnam być szczęśliwa, bo przecież wyszłam za mąż, obroniłam mgr, kupiliśmy mieszkanie, mama czuje się świetnie, a jednak mimo to jestem podłamana i rozbita... I wiecie co... Łapie się na myśleniu o tym, że głupio mi, że jestem taka uciążliwa, że jesteśmy młodym małżeństwem, a ze mną ciągle 'coś' jest i ciągle dostarczam nam 'zdrowotnych atrakcji'. Już na samym początku...
Biegunka, utrata wagi (47 kg), bóle brzucha, gorączki do 39 st. i ogólne osłabienie, poczucie zmęczenia, wyczerpania... Nie mam ochoty ani energii na nic. To wszystko razem sprawia, że i psychicznie jestem 'do niczego', rozdrażniona, zdołowana nie wiem jak sobie ze sobą poradzić.
Co gorsze nie wchodzi w grę żadne zwolnienie na 'nabranie sił', bo jak wszędzie są okresy urlopowe i aktualnie tylko ja zostałam na 'posterunku'. Poza tym w pracy i tak już mam na pieńku przez częste L4.
Niby mam świadomość skąd to pogorszenie mojego zdrowia... Bądź co bądź od początku maja do połowy lipca żyłam w permanentnym stresie.
- przygotowania do ślubu w trakcie, których mama wylądowała w szpitalu i wszystko stanęło pod znakiem zapytania.
- ślub
- poważna operacja mamy
- mój zabieg chirurgiczny (zmian okołoodbytniczych) (L4)
- napięcie związane z końcem pisania mgr, poprawkami pod presją czasu itd.
- napięcie związane z załatwianiem kredytu mieszkaniowego
- wizyta pogotowia w nocy i poród kamieni nerkowych (L4)
- poważna, stresująca, nieprzyjemna rozmowa z szefem na temat mojego zdrowia i częstych L4, które zaczynają przeszkadzać "zespołowi"
- no i wreszcie obrona mgr
... jak na 2 miesiące to całkiem sporo miałam tych przeżyć 'stresogennych'... a teraz to wszystko daje efekty... Tylko właśnie jak wcześniej pisałam najgorsze jest to, że nie mogę pozwolić sobie na zwolnienie, po pierwsze dlatego, bo nie ma kto mnie zastąpić, po drugie i tak już mam żółtą kartkę od szefa... I co ? Pozostaje mi tylko zaciskanie zębów, garść tabletek i marsz do pracy... Nawet nie mam jak wybrać się do swojego opiekuna od terapii biologicznej - bo tam mogę pojawić się tylko w godzinach swojej pracy.
To wszystko strasznie mnie dołuje, a zwłaszcza to, że muszę wybierać między zdrowiem, a pracą... Niby powinnam być szczęśliwa, bo przecież wyszłam za mąż, obroniłam mgr, kupiliśmy mieszkanie, mama czuje się świetnie, a jednak mimo to jestem podłamana i rozbita... I wiecie co... Łapie się na myśleniu o tym, że głupio mi, że jestem taka uciążliwa, że jesteśmy młodym małżeństwem, a ze mną ciągle 'coś' jest i ciągle dostarczam nam 'zdrowotnych atrakcji'. Już na samym początku...
- ita71
- Doświadczony ❃
- Posty: 1885
- Rejestracja: 28 sty 2009, 22:45
- Choroba: CD u dziecka
- województwo: pomorskie
- Lokalizacja: Trójmiasto
Re: Spadek formy.
Sporo przeszłaś i moim zdaniem należy Ci się w końcu urlop.Czas odpocząć i wykorzystać
miesiąc miodowy.Zregenerujesz siły i pobędziesz z mężem sam na sam.
Praca nie jest najważniejsza...wiem,że to bardzo ważne jednak postaraj
się o ten urlop,jestem pewna,że to pozwoli Ci odetchnąć.
A jak nie ta praca to może,czas zmienić na inną z wyrozumiałym szefem?
Czas zadbać o siebie i wszystkie troski odrzucić w cień
miesiąc miodowy.Zregenerujesz siły i pobędziesz z mężem sam na sam.
Praca nie jest najważniejsza...wiem,że to bardzo ważne jednak postaraj
się o ten urlop,jestem pewna,że to pozwoli Ci odetchnąć.
A jak nie ta praca to może,czas zmienić na inną z wyrozumiałym szefem?
Czas zadbać o siebie i wszystkie troski odrzucić w cień

Nigdy nie mów nigdy...
-
- Debiutant ✽
- Posty: 11
- Rejestracja: 23 cze 2010, 22:10
- Choroba: CD
- województwo: małopolskie
- Lokalizacja: Kraków
Re: Spadek formy.
Cinimini może jednak czas by przystopować z pracą? Nie ma ludzi niezastąpionych, a zdrowia się już nie zastąpi... 

Re: Spadek formy.
myśle, ze dobrze by był gdybyś swój wpis wydrukowała i dała przeczytać mężowi, szczególnie dwa ostatnie zdania, może nie jest swiadomy tego co Ci w duszy gra, a najwieksze wsparcie powinnaś dostać własnie od niego. Bez poznania problemu, nie bedzie wiedział jak Ci pomóc
- -Ania-
- Admin
- Posty: 4328
- Rejestracja: 06 lis 2003, 15:04
- Choroba: CD
- województwo: śląskie
- Lokalizacja: Jaworzno
Re: Spadek formy.
Bywało kilka razy u mnie w życiu, że z zaostrzeniem chodziłam do pracy. Każdy dzień był gorszy od poprzedniego i też było, że kolejne L4 to żółta a nawet i czerwona kartka. Skończyło się na 2 tyg w szpitalu z przetaczaniem krwi i sterydami w roli głównej. A pewnie o czymś takim nie marzysz. W pracy nie miałam już czego szukać. Teraz - w obecnych czasach zwalnianie osób chorych, w jakimś sensie niepełnosprawnych może zaszkodzić wizerunkowi firmy. Nie wiem czy szef o tym wie, ale pewnie gazety czy media by się chętnie dowiedziały. Traktuje się to w ten sam sposób jak "pozbywanie się" kobiet w ciąży.
Pewnie sama masz świadomość tego, jak takie błędne koło może się skończyć.
Ufam, że do tego nie dopuścisz.
otaczam Cię dobrymi myślami
ania
Pewnie sama masz świadomość tego, jak takie błędne koło może się skończyć.
Ufam, że do tego nie dopuścisz.
otaczam Cię dobrymi myślami
ania
- Cinimini
- Znawca ❃❃
- Posty: 2451
- Rejestracja: 27 maja 2006, 10:25
- Choroba: CD
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: łódź
- Kontakt:
Re: Spadek formy.
Zenobius, przyjacielu, ale to chyba nie o naszym kraju piszesz? Jaka zmiana pracy...i to na "zakładkę" to jakaś rajska wizja... Mam masę znajomych wykształconych, którzy łapią się byle czego, bo nie ma pracy. Ostatnio nawet ja załatwiłam pracę u siebie swojej przyjaciółce, która skończyła produkcję filmową w łódzkiej filmówce. A teraz co? Jest referentem do kredytów trudnych. Nie wspomnę już, że pracy szukała ponad 4 m-ce i cv wysyłała w setkach. Także kochani łatwo mówić o zmianie pracy...Zenobius pisze:Jak sobie znajdziesz cos innego, to pojdz do nowej 2 tyg po skonczeniu starej i przez te 2 tyg poodpoczywaj
Kolejny argument trzymający mnie tutaj to umowa na czas nieokreślony - gdzie teraz taką dostanę? A przynajmniej w niedługim okresie czasu? A wiadomo będziemy myśleć o dziecku - więc taka umowa to "skarb". Dodatkowo jest to praca od poniedziałku do piątku od 8 do 16, w biurze, cicha i spokojna... Znaleźć coś takiego nie jest łatwo...
Może przybliżę Wam postać mojego szefa, bo jeśli chodzi o jego samego to nie mogę mieć zastrzeżeń - po prostu, on jest kierownikiem, musi dbać o dobro zespołu, a pojawiły się zgrzyty... Od trzech lat, od samego początku szczerze z nim rozmawiałam o swoich kłopotach zdrowotnych, za to mnie ceni, i ufa że moje kolejne zwolnienia nie są brane na wyrost. Od 3 lat raz w miesiącu zwalnia mnie z połowy dnia pracy ('po cichu' przed kadrami), abym mogła jeździć na podanie leku. Poza tym średnio 3 - 4 razy do roku zdarzały się jakieś 'zdrowotne akcje specjalne' i musiałam brać L4. Na wszystko przymykał oko i nie miał mi nic do zarzucenia (to raczej 'koleżanki' miały na które spadała część moich obowiązków). I pewnie było by tak nadal, ale w ostatnich dwóch miesiącach byłam aż 3 razy na L4, co prawda były to 'trzydniówki', ale były. I to właśnie sprowokowało tą poważna rozmowę. Podobno owe 'koleżanki' zaczęły na mnie narzekać i sugerować, że moje zwolnienia są brane z tytułu mojej wydumanej choroby, ale np. na przygotowanie się do obrony mgr. takie gadanie zasiało ziarnko niepewności w moim szefie i dlatego ta sprawa stała się takim problemem... Wyjaśniłam wszystko szefowi, powiedziałam, że mogę mu rzetelnie udokumentować każdy dzień mojej nieobecności. On oczywiście nie chce, mówi, że mi ufa, bo od początku szczerze go o wszystkim informowałam. Muszę mieć, jednak świadomość, że "jest odpowiedzialny za maszynę, składającą się z trybików i każdy z nich jest bardzo ważny, ale w momencie kiedy jeden trybik zaczyna burzyć pracę pozostałych to on musi w jakiś sposób przywrócić sprawność tej maszynie"... Jest to oczywiste co powiedział... Jednocześnie zapewnił mnie, że nic 'głupiego' nie chodzi mu po głowie, ale jeśli częstotliwość moich L4 się nie zmieni no to już może zacząć... Dlatego widzicie czemu bronię się przed kolejnym L4...ita71 pisze:może,czas zmienić na inną z wyrozumiałym szefem?
No co do moich rozterek sfery emocjonalnej to może nie być świadomy...wszak już z innego tematu można było wywnioskować, że to 'mega zasadnicza politechniczna głowa', dla której emocje to "czarna magia"dethleffs pisze:może nie jest swiadomy tego co Ci w duszy gra, a najwieksze wsparcie powinnaś dostać własnie od niego


Tak, tak urlop jest już zarezerwowany na 10 sierpnia, pozostaje tylko kwestia wyboru miejsca...i kolejny problemita71 pisze:Czas odpocząć i wykorzystać
miesiąc miodowy.

- Cinimini
- Znawca ❃❃
- Posty: 2451
- Rejestracja: 27 maja 2006, 10:25
- Choroba: CD
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: łódź
- Kontakt:
Re: Spadek formy.
tola pisze:ita71 napisał/a:
Praca nie jest najważniejsza...
- właśnie wzięliśmy hipotekę...tola pisze:z tym bym się nie zgodziła,bo jak komuś ciąży na głowie kredyt (często nie mały)

- marzen7
- Debiutant ✽
- Posty: 47
- Rejestracja: 01 lip 2010, 13:34
- Choroba: CU u partnera
- województwo: wielkopolskie
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: Spadek formy.
Cinimini musisz przystopować bo zwariujesz. I nie myśl o sobie że jesteś jakimś cieżarem W życiu różnie bywa. U mnie kiedyś to ja potrzebowałam wsparcia i pomocy a teraz mąż. Tak to jest że przyrzeka się na dobre i na złe. A jak by to było że wciąż było by fajnie to już na końcu nawet byśmy się z tego nie cieszyli.
Co do kredytu. My też mamy od niecałego roku i więcej długów niż włosów na głowie ale nie to jest najważniejsze. Pieniądz rzecz do nabycia, reszta już nie...
Więc głowa do góry, w końcu będzie lepiej
Co do kredytu. My też mamy od niecałego roku i więcej długów niż włosów na głowie ale nie to jest najważniejsze. Pieniądz rzecz do nabycia, reszta już nie...
Więc głowa do góry, w końcu będzie lepiej

marzen7
- Cinimini
- Znawca ❃❃
- Posty: 2451
- Rejestracja: 27 maja 2006, 10:25
- Choroba: CD
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: łódź
- Kontakt:
Re: Spadek formy.
Podobno mąż jego pezełożonej był bardzo chry - nie winikałam na co, ale groził mu wózek i podobno te chinki medycynki go wyleczyły i jest jak nowy. I jeszcze ich kurier miał jakieś zmiany na ręce, groziła mu amputacja i też go wyleczyły... Dlatego teraz Piotr chce mnie tam zabrać, twierdząc, że do stracenia nic nie ma, że to nie jakaś chińska znachorka, ale profesor medycyny itd. Na mnie nie robi to wrażenie bo słyszałam o takich cudach wiele, ale jeśli będzie nalegał to pójdęZenobius pisze:No a chinki medycynki to nie pomoga, chyba, ze to taki jego sposob na pokazywanie, ze mu zalezy?

Re: Spadek formy.
gdy mezowi wyczerpią sie pomysły, bedzie potrzebował Twojego wsparcia 

-
- Debiutant ✽
- Posty: 21
- Rejestracja: 24 lip 2010, 19:52
- Choroba: CU
- województwo: -- poza Polską --
- Lokalizacja: Berno
- Kontakt:
Re: Spadek formy.
Cinimini
Moim skromnym zdaniem (twardo stąpam po ziemi i nie wierzę w cuda) te Chińskie metody leczenia (oczywiście jeżeli są bezinwazyjne, i nikt nie kombinuje z Twoim organizmem) zwyczajnie mogą zadziałać jak placebo . Czyli nic nie stracisz, co najwyżej zyskasz - ot taki zysk nadzwyczajny
Pozdrawiam Czytających
Moim skromnym zdaniem (twardo stąpam po ziemi i nie wierzę w cuda) te Chińskie metody leczenia (oczywiście jeżeli są bezinwazyjne, i nikt nie kombinuje z Twoim organizmem) zwyczajnie mogą zadziałać jak placebo . Czyli nic nie stracisz, co najwyżej zyskasz - ot taki zysk nadzwyczajny

Pozdrawiam Czytających
Colitis Ulcerosa od 18 lat
Leki : Azathioprine 1*1, 1*2, Salazopyrin EN 3*2
Leki : Azathioprine 1*1, 1*2, Salazopyrin EN 3*2
- Cinimini
- Znawca ❃❃
- Posty: 2451
- Rejestracja: 27 maja 2006, 10:25
- Choroba: CD
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: łódź
- Kontakt:
Re: Spadek formy.
Ja dokładnie tak samo uważam, to wszystko działa na zasadzie wiary - nie ważne w co wierzysz, może to być kamyk znaleziony na spacerze. Gdy uwierzysz jednak, że ten kamyk ma wielką moc, i pomaga Ci noszenie go w kieszeni i możesz się dzięki temu poczuć lepiej...to właściwie czemu nie?Makler 38 pisze: zwyczajnie mogą zadziałać jak placebo
A skoro mój Piter patrząc na to jak się męczę szuka rozwiązań, pomocy - to przecież tylko dobrze o nim świadczy - a czy pomoże to już sprawa na inną dyskusję

Póki co sięgnęłam po stare dobre sterydy i jest nieco lepiej

-
- Debiutant ✽
- Posty: 21
- Rejestracja: 24 lip 2010, 19:52
- Choroba: CU
- województwo: -- poza Polską --
- Lokalizacja: Berno
- Kontakt:
Re: Spadek formy.
Kiedyś pracując w naszym oddziale w Szczecinie (miałem paskudne zaostrzenie, czego nigdy nie ukrywałem przed ekipą z firmy) mój szefo "wygonił" mnie do prof. Marlicza (super Człowiek), który to przepisał mi azathioprine i trochę sterydów. W tym samym czasie kolega z roboty powiedział mi, że do miasta przyjeżdża jakiś znany angielski bioenergoterapeuta p. Haris. Trochę mi się z tego chciało śmiać
ale machnąłem ręką i poszedłem . Fakt faktem po około miesiącu CU zniknęło na około 8 lat.....
Masz okazje Idź.


Colitis Ulcerosa od 18 lat
Leki : Azathioprine 1*1, 1*2, Salazopyrin EN 3*2
Leki : Azathioprine 1*1, 1*2, Salazopyrin EN 3*2
-
- Weteran ✿
- Posty: 4895
- Rejestracja: 19 kwie 2007, 13:54
- Choroba: CD
- województwo: lubelskie
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Re: Spadek formy.
na dyskusję o placebo, uzdrawianiu itp. zapraszam do tu viewtopic.php?t=9709 niestety nie znalazłam lepszego miejsca niż Suplementy, bo nie mamy działu medycyny alternatywnej
a nie chciałam wrzucać do śmieci czy OT.

Nie istnieją żadne określone potrawy, które zasadniczo wpływają na ciężkość przebiegu lub na rodzaj nawrotu choroby u wszystkich pacjentów.
poradnik żywieniowy Falka
poradnik żywieniowy Falka
- Cinimini
- Znawca ❃❃
- Posty: 2451
- Rejestracja: 27 maja 2006, 10:25
- Choroba: CD
- województwo: łódzkie
- Lokalizacja: łódź
- Kontakt:
Re: Spadek formy.
No tak, bo właściwie zrobiliśmy niezły OT - pożytek z tego chociaż taki, że przez ten czas, moja forma zdecydowanie się poprawiła - kocham sterydziki 
