Witam!
: 03 paź 2016, 00:35
Hej,
od jakiegoś czasu zerkałam na forum, tym razem jakoże układzik wegetytywny przejmuje ostatnimi czasy zbyt często kontrole nad moim życiem chciałabym znaleźć pocieszenie i wsparcie i motywacje, a widzę ją już dzięki waszym doświadczeniom i walce z chorobami.
Poza tym mam wrażenie, że ludzie dotknięci takimi przypadłościami, które w jakimś sensie najczęściej znoszą w milczeniu i tajemnicy mają swój wspólny sekret i większe zrozumienie empatie.
Dla mnie problemy z trawieniem i jelitami są ogromnie uciążliwe, również ze względu na to, że z natury jestem dosyć pruderyjna i wstydliwa, więc wszelkie aspekty społeczne bardzo mnie krępują i ograniczają.
Raz jest lepiej raz gorzej, udaje mi się pracować kilkanaście godzin dziennie, czasem spotkać ze znajomymi, nie przepadam za komunikacją miejską, natomiast podróże czy wszelkie wyjścia kulturalne są dla mnie katorgą, mimo że tak je uwielbiam.
Czasami problemy znikają całkowicie, a czasami mocno uprzykrzają życie. Najbardziej uciążliwe dla mnie jest ilość razy jaką muszę odwiedzać toaletę
zwłaszcza rano, bez odwiedzenia jej 2-3 razy nie wyjdę z domu i nigdy nie jem śniadań.
Co najbardziej męczące towarzyszą mi uczucie parcia mimo tego, że nie jest to biegunkowe... To było dla mnie męczace zwlaszcza podczas diety, bo np jedzenie kilku zdrowych posilkow np garsci brokul z kurczakiem tez natychmiastowo mnie zapychało, a jednak w pracy nie zawsze ma sie mozliwosc i jest to zwyczajnie upierdliwe
Zawsze mnie fascynuje ilość jedzenia, które jedzą weganie.. 
Dodam, ze dolegliwosci odczuwam od gimnazjum, a nasilenie mam od roku. Pomagalam tez sobie psychoterapia i lekami, ale to ze wzgledu na koszty jest nieregularne. Gastrolog przepisywal leki typu duspatalin retard, ale nie bylo wielkiej poprawy
W torebce od jakiegos czasu nosze stoperan, tak na wszelki wypadek, bo tak czuje sie po prostu pewniej.
To co na pewno wymaga wiekszej pracy to pewnie wdrozenie diety, nie nakrecanie sie i powrot do lekow antylekowych.
Nie wiem na ile jest to u mnie jakaś bardziej poważna choroba, a na ile IBS, bo mam po prostu podejrzenie dysepsji, ale męcze się z tym strasznie czasami i często zastanawiam się jak ludzie funkcjonują tyle czasu będąc w samolotach, na oficjalnych spotkaniach itd.
I niestety mimo zlego samopoczucia nie ma się taryfy ulgowej, bo tak naprawde nic czlowiekowi nie jest. A ile sie nameczy na basenie, randce czy w kościele to jego
Mam też czasem wrażenie, że jako jedyna mam takie dolegliwości.
Dodatkowo do chorob, na które nie ma ratunku mogę dorzucić lekkie rzs, prawdopodobnie nieklasyczny przerost nadnerczy (niezdiagnozowane problemy hormonalne) i olbrzymia sklonnosc do tworzenia keloidów
co ja bym dała za takie forum dla osób młodych z keloidami, no i jako wisienka na torcie duża wrażliwość, co też nie pomaga
Wydaje mi się, że wiele z nas oprócz problemów z brzuchem ma właśnie różnego rodzaju powikłania autoimunologiczne, więc może to też jest jakoś ze sobą powiązane.
Nie mam jeszcze pomysłu nad tym jak zapanować nad tymi dolegliwościami, zeby nie byc kaleką, ale chciałabym nie generować kolejnych pretekstów do unikania spotkań i bardziej tłumnych miejsc. Marze, aby móc pracować sobie gdzieś zupełnie na chilloucie, może na wsi
Bardzo was wszystkich podziwiam i szkoda, że nie ma większej świadomości tych chorób, jak to już jest np. z cukrzyca. Jestem zaskoczona, ze na forum jest tylu 20-paro latków.
No i przerazajaca jest sluzba zdrowa, nie wazne czy to choroby endokrynologiczne czy inne, lekarze mają najczęściej znieczulice i czesto wzruszają ramionami przepisując zdania z podreczników...
Moim marzeniem jest wrócenie do przebywania na mieście czy w komunikacji bez zbednego martwienia sie czy mi znowu zabulgocze
zrobienia prawa jazdy i schudniecia przy intensywnosci pracy jaka mam... a takze moze kiedys poznania kogos przy kim bede sie mogla nawet z taka przypadloscia czuc swobodnie, jak w domu.
Przepraszam za chaotyczny post, ogólnie pozdrawiam, lece spać, bo jutro do pracy
od jakiegoś czasu zerkałam na forum, tym razem jakoże układzik wegetytywny przejmuje ostatnimi czasy zbyt często kontrole nad moim życiem chciałabym znaleźć pocieszenie i wsparcie i motywacje, a widzę ją już dzięki waszym doświadczeniom i walce z chorobami.
Poza tym mam wrażenie, że ludzie dotknięci takimi przypadłościami, które w jakimś sensie najczęściej znoszą w milczeniu i tajemnicy mają swój wspólny sekret i większe zrozumienie empatie.
Dla mnie problemy z trawieniem i jelitami są ogromnie uciążliwe, również ze względu na to, że z natury jestem dosyć pruderyjna i wstydliwa, więc wszelkie aspekty społeczne bardzo mnie krępują i ograniczają.
Raz jest lepiej raz gorzej, udaje mi się pracować kilkanaście godzin dziennie, czasem spotkać ze znajomymi, nie przepadam za komunikacją miejską, natomiast podróże czy wszelkie wyjścia kulturalne są dla mnie katorgą, mimo że tak je uwielbiam.
Czasami problemy znikają całkowicie, a czasami mocno uprzykrzają życie. Najbardziej uciążliwe dla mnie jest ilość razy jaką muszę odwiedzać toaletę

Co najbardziej męczące towarzyszą mi uczucie parcia mimo tego, że nie jest to biegunkowe... To było dla mnie męczace zwlaszcza podczas diety, bo np jedzenie kilku zdrowych posilkow np garsci brokul z kurczakiem tez natychmiastowo mnie zapychało, a jednak w pracy nie zawsze ma sie mozliwosc i jest to zwyczajnie upierdliwe


Dodam, ze dolegliwosci odczuwam od gimnazjum, a nasilenie mam od roku. Pomagalam tez sobie psychoterapia i lekami, ale to ze wzgledu na koszty jest nieregularne. Gastrolog przepisywal leki typu duspatalin retard, ale nie bylo wielkiej poprawy

To co na pewno wymaga wiekszej pracy to pewnie wdrozenie diety, nie nakrecanie sie i powrot do lekow antylekowych.
Nie wiem na ile jest to u mnie jakaś bardziej poważna choroba, a na ile IBS, bo mam po prostu podejrzenie dysepsji, ale męcze się z tym strasznie czasami i często zastanawiam się jak ludzie funkcjonują tyle czasu będąc w samolotach, na oficjalnych spotkaniach itd.
I niestety mimo zlego samopoczucia nie ma się taryfy ulgowej, bo tak naprawde nic czlowiekowi nie jest. A ile sie nameczy na basenie, randce czy w kościele to jego

Dodatkowo do chorob, na które nie ma ratunku mogę dorzucić lekkie rzs, prawdopodobnie nieklasyczny przerost nadnerczy (niezdiagnozowane problemy hormonalne) i olbrzymia sklonnosc do tworzenia keloidów


Nie mam jeszcze pomysłu nad tym jak zapanować nad tymi dolegliwościami, zeby nie byc kaleką, ale chciałabym nie generować kolejnych pretekstów do unikania spotkań i bardziej tłumnych miejsc. Marze, aby móc pracować sobie gdzieś zupełnie na chilloucie, może na wsi

Bardzo was wszystkich podziwiam i szkoda, że nie ma większej świadomości tych chorób, jak to już jest np. z cukrzyca. Jestem zaskoczona, ze na forum jest tylu 20-paro latków.
No i przerazajaca jest sluzba zdrowa, nie wazne czy to choroby endokrynologiczne czy inne, lekarze mają najczęściej znieczulice i czesto wzruszają ramionami przepisując zdania z podreczników...
Moim marzeniem jest wrócenie do przebywania na mieście czy w komunikacji bez zbednego martwienia sie czy mi znowu zabulgocze

Przepraszam za chaotyczny post, ogólnie pozdrawiam, lece spać, bo jutro do pracy
