Choroba to nie problem- to wyzwanie
: 21 sty 2014, 21:23
Witam wszystkich,
jestem tu nowy jednak od dawna śledzę to forum i widzę, że jest bardzo wiele osób które walczą z chorobami jelit jak ja... Żona pokazała mi to forum i Wasze posty... kazała mi je czytać gdy byłem w złym stanie psychicznym po postawieniu diagnozy. Postawiło mnie to na nogi.
Choruję na Leśniowskiego-Crohna. Pierwsze objawy pojawiły się w maju po ciężko przebytej grypie... ciągłe biegunki, brak apetytu, wymioty. Waga spadła mi drastycznie. Przy wzroście 187 ważyłem 60 kg. Nie mogliśmy znalesc przyczyny. W końcu zrobiliśmy kolonoskopie lekarz podejrzewał Crohna. Zapisał Asamax i kazał brać się do życia:) łatwo powiedzieć komuś kto nie musi co 10 minut biegać do toalety:) Asamax nie pomógł. Pojawił się ropień okołoodbytniczy, wyczyścili mi go ( niestety średnio co 2 miesiące się odnawia- skurczybyk:))
Waga dalej spadała, w końcu wylądowałem w szpitalu... w dniu pierwszej rocznicy ślubu byłem operowany- usunięcie woreczka żółciowego. Jako tako postawili mnie w szpitalu na nogi. W trakcie tego pobytu zrobili mi tomograf okazało się ze mam długoodcinkowe zwężenie w jelicie cienkim. Zastanawiali się nad usunięciem tego kawałka, jednak moja żoncia zrobiła taką zadymę i nie dała mnie dotknąć:) Wyszedłem ze szpitala trafiliśmy na fantastycznego lekarza, który powiedział, że usunięcia odcinka jelita to ostateczność... że robi się to gdy jelito sie całkiem zatka. I teraz tak sobie żyje raz lepiej, raz gorzej... czasami mam miesiąc spokoju, następny miesiąc tragiczny i tak w kółko:D
Teraz mam inne spojrzenie na to wszystko. Razem z żoną moją chorobę traktujemy nie jak problem ale jak wyzwanie... naprawdę dobrze robi takie myślenie:D
Raz jeszcze witam wszystkich i życzę przede wszystkim zdrowia:D
jestem tu nowy jednak od dawna śledzę to forum i widzę, że jest bardzo wiele osób które walczą z chorobami jelit jak ja... Żona pokazała mi to forum i Wasze posty... kazała mi je czytać gdy byłem w złym stanie psychicznym po postawieniu diagnozy. Postawiło mnie to na nogi.
Choruję na Leśniowskiego-Crohna. Pierwsze objawy pojawiły się w maju po ciężko przebytej grypie... ciągłe biegunki, brak apetytu, wymioty. Waga spadła mi drastycznie. Przy wzroście 187 ważyłem 60 kg. Nie mogliśmy znalesc przyczyny. W końcu zrobiliśmy kolonoskopie lekarz podejrzewał Crohna. Zapisał Asamax i kazał brać się do życia:) łatwo powiedzieć komuś kto nie musi co 10 minut biegać do toalety:) Asamax nie pomógł. Pojawił się ropień okołoodbytniczy, wyczyścili mi go ( niestety średnio co 2 miesiące się odnawia- skurczybyk:))
Waga dalej spadała, w końcu wylądowałem w szpitalu... w dniu pierwszej rocznicy ślubu byłem operowany- usunięcie woreczka żółciowego. Jako tako postawili mnie w szpitalu na nogi. W trakcie tego pobytu zrobili mi tomograf okazało się ze mam długoodcinkowe zwężenie w jelicie cienkim. Zastanawiali się nad usunięciem tego kawałka, jednak moja żoncia zrobiła taką zadymę i nie dała mnie dotknąć:) Wyszedłem ze szpitala trafiliśmy na fantastycznego lekarza, który powiedział, że usunięcia odcinka jelita to ostateczność... że robi się to gdy jelito sie całkiem zatka. I teraz tak sobie żyje raz lepiej, raz gorzej... czasami mam miesiąc spokoju, następny miesiąc tragiczny i tak w kółko:D
Teraz mam inne spojrzenie na to wszystko. Razem z żoną moją chorobę traktujemy nie jak problem ale jak wyzwanie... naprawdę dobrze robi takie myślenie:D
Raz jeszcze witam wszystkich i życzę przede wszystkim zdrowia:D