Pokrótce moja historia:
W grudniu 2010 zostałem zdiagnozowany z CD (pierwsze poważne objawy były - patrząc z obecną wiedzą - gdzieś w 2009, ale dopiero we wrześniu 2010 poszedłem do lekarza).
Lekarz "lokalny" leczył mnie debretinem+polprazolem, poprawa jakaś tam była, ale nie oszałamiająca, a przyczyną tego była PRL-owska mentalność pt. "po co robić badania, lepiej na ślepo pakować" i "ja się znam". Moja mama szybko zorientowała się że nie ma z kim rozmawiać i trzeba jechać do szpitala wojewódzkiego do Wrocławia (swoją drogą, każda dolegliwość w naszej rodzinie trochę cięższa niż katar kończy u lekarzy we Wrocławiu...). Po gastroskopii a następnie kolonoskopii padła diagnoza: choroba Crohna.
Leczyłem się początkowo salazopyrinem (niecały rok), a od paru tygodni przeszedłem na salofalk.
Szukałem sobie informacji o Crohnie w internecie, ale jakoś nie wiedzieć czemu nie zainteresowałem się forum wcześniej (choć przewijało się co jakiś czas w wynikach wyszukiwania). Od jakiegoś miesiąca nadrabiam i czytam różne wątki

Stan ogólny: łykając tabletki i minimalizując czynniki negatywne (zwłaszcza śmieciowe jedzenie typu kebaby/pepsi, piwo) da się żyć póki co. Wiadomo jak to z CU/CD, są dni "lepsze" i "gorsze"...
Minusy: brak apetytu od kiedy jestem na lekach (jem, bo trzeba, a nie bo smakuje); waga (53 kg przy 176 cm to na 23-letniego chłopa słaba sprawa

Tyle to mojej historii na początek

Witam wszystkich i pozdrawiam.